Prezydent USA Donald Trump w czwartek za pośrednictwem Twittera wezwał do wprowadzenia dokumentu tożsamości, który uprawniałby do głosowania. Ma to zapobiec głosowaniu przez nielegalnych imigrantów, którzy nie są do tego uprawnieni.

"Wiele stanów, głównie rządzonych przez Partię Demokratyczną, odmówiło przekazania komisji ds. oszustw wyborczych danych dotyczących wyborów prezydenckich w 2016 roku. Ciężko walczyli, by komisja nie zobaczyła ich danych oraz metod działania, gdyż wiedzą, że wielu ludzi głosowało tam nielegalnie. System jest zmanipulowany, musimy wprowadzić dokument tożsamości uprawniający do głosowania" - napisał w czwartek na Twitterze amerykański prezydent.

Trump w środę rozwiązał na mocy dekretu prezydenckiego powołaną przez siebie komisję ds. oszustw wyborczych. Biały Dom wskazał, że powodem tej decyzji był brak współpracy ze strony kilkunastu stanów z tą strukturą. Prezydent zdecydował, że dalsze prace komisji w takiej sytuacji są marnotrawstwem czasu i pieniędzy.

Komisja ds. oszustw wyborczych miała za zadanie zweryfikować podejrzenia oszustw w wyborach prezydenckich w 2016 roku oraz dokonać ogólnego przeglądu danych dotyczących głosujących i wyborów. Jednakże wiele stanów odmówiło przekazania tych informacji i pozwało komisję, by nie dopuścić do jej dalszych prac.

Prezydent USA oznajmił także, że wyjaśnienie oszustw wyborczych, a przede wszystkim wprowadzenie dokumentów tożsamości dla wyborców, cały czas jest i będzie jednym z jego priorytetów.

"Jako Amerykanie potrzebujemy dokumentu tożsamości, czasami w bardzo określonej formie, do prawie wszystkiego, co robimy, z wyjątkiem najważniejszej sprawy - GŁOSOWANIA na ludzi, którzy rządzą naszym krajem. Naciskajmy mocno na wprowadzenie identyfikacji wyborców!" - napisał amerykański przywódca w kolejnym czwartkowym tweecie.

Trump wielokrotnie mówił, nie pokazując dowodów, że w wyborach prezydenckich w 2016 roku od 3 do 5 mln ludzi głosowało nielegalnie (głównie w popularnej wśród migrantów Kalifornii), co sprawiło, że Hillary Clinton otrzymała w całych Stanach Zjednoczonych 2,8 mln głosów więcej niż on.

Z Waszyngtonu Joanna Korycińska (PAP)