Dwa związki zawodowe: pilotów i personelu pokładowego z Polskich Linii Lotniczych LOT zaapelowały w czwartek o odwołanie prezesa Macieja Piroga. Inne związki odcinają się od tej inicjatywy.

"Związki informują, że od kilku lat powiadamiają władze w Polsce o sytuacji w PLL LOT SA, w tym w zakresie bezpieczeństwa. Związki nie są poważnie traktowane przez zarząd PLL LOT SA. Postulaty związków traktuje się jako roszczeniowe, mimo że dotyczą także bezpieczeństwa" - czytamy w oświadczeniu przekazanym PAP, a podpisanym przez Przewodniczącą Związku Zawodowego Pilotów Liniowych PLL LOT Joannę Modzelewską i szefową Związku Zawodowego Personelu Pokładowego Elwirę Niemiec.

Przewodniczący "Solidarności" w PLL LOT Stefan Malczewski powiedział PAP, że jego związek nie zgadza się ani z formą, ani z momentem wystosowania tych żądań. Według niego, odpowiednim miejscem na zgłoszenie zawartych w nim żądań są toczące się negocjacje związków z kierownictwem PLL LOT w sprawie Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy. Jeżeli te związki mają jakieś żądania, powinny je przedstawić właśnie tam - ocenił.

Ponadto - jak podkreślił Malczewski - oświadczenie wydały tylko dwie z dziewięciu działających w LOT organizacji związkowych, reprezentujących tylko dwie i to nie całe grupy zawodowe. Piloci mają dwa związki, z których dużo liczniejszy jest Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych - wyjaśnił.

Malczewski powiedział też, że niefortunne jest poruszanie kwestii bezpieczeństwa tuż po wtorkowym awaryjnym lądowaniu Boeinga 767 (bez wysuniętego podwozia) na Okęciu. "Raczej powinniśmy się cieszyć, że to skończyło się w ten sposób. Dla mnie to jest szokujące, że koleżanki wybrały taki moment" - dodał.

Jak mówił, treść listu może podważać zaufanie do przestrzegania przez LOT standardów bezpieczeństwa, a zakończone sukcesem awaryjne lądowanie Boeinga jest raczej dowodem na ich przestrzeganie. "Powinniśmy być dumni, a nie próbować wykorzystać ten moment" - zaznaczył.

Jak powiedział PAP Grzegorz Kossowski ze Związku Zawodowego Pracowników PLL LOT, zgłoszenie takich żądań w takim momencie to "kompletny absurd". "Firma ma jakąś markę; wszyscy powinni myśleć, jak tę markę szanować. To jest w życiu firmy jeden z ważniejszych momentów" - stwierdził.

"Przypisywanie sobie zasług kapitana Tadeusza Wron przez zarządzających nie znajduje podstaw w rzeczywistości"

Jak się dowiedziała PAP ze źródeł zbliżonych do spółki, Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT również przygotowuje protest w sprawie listu dwóch innych związków.

W oświadczeniu z żądaniem odwołania prezesa Piroga dwa związki zaznaczają, że pracownicy są oddani firmie - czego dowodem jest postawa załogi samolotu, który lądował awaryjnie we wtorek - jednak mają "moralny i ustawowy obowiązek poinformować opinię publiczną o obniżeniu wynagrodzeń do poziomu najniższego ze wszystkich linii lotniczych w UE, pogorszeniu warunków pracy i wypoczynku, zwolnieniu czy zezwoleniu na odejście wielu doświadczonych mechaników".

"Pracownikom nie wolno udzielać informacji osobom trzecim pod rygorem zwolnienia z pracy, zabrania im się udziału w prywatyzacji pracowniczej, związki potępia się za przeprowadzenie referendum strajkowego" - napisały Niemiec i Modzelewska.

"Przypisywanie sobie zasług kapitana Tadeusza Wrony, członka Związku Zawodowego Pilotów Liniowych PLL LOT SA, przez zarządzających nie znajduje podstaw w rzeczywistości" - napisano.

W przekazanym PAP oświadczeniu, podpisanym przez Niemiec i Modzelewską, zaapelowano do właściciela firmy, czyli Skarbu Państwa, o zmianę na stanowisku prezesa. Związkowcy uważają, że prezesem spółki powinna być osoba o "wysokich kwalifikacjach z branży lotniczej", "takich, jakimi wykazał się kpt. Wrona w swojej specjalności". Związkowcy przypomnieli też swoje pismo z marca br. do premiera Donalda Tuska, w którym piszą, że zarządzanie przez osoby wskazywane przez Ministra Skarbu (11 prezesów przez pięć lat) doprowadziły do tego, że "LOT w szybkim tempie we wszystkich obszarach zbliża się po równi pochyłej ku ogłoszeniu upadłości".