Warszawski sąd apelacyjny podtrzymał w czwartek decyzję o umorzeniu sprawy wniosku Rosji o wydanie im Ahmeda Zakajewa, b. szefa emigracyjnego rządu Czeczenii, ściganego przez Rosjan pod zarzutem terroryzmu.

W grudniu zeszłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie sprawę ekstradycji umorzył z powodu nieobecności Zakajewa w Polsce. Obrona złożyła odwołanie, bo chciała, aby polski sąd uznał prawną niedopuszczalność tej ekstradycji. Zakajew nie otrzymał jednak polskiej wizy i nie mógł przybyć na posiedzenie w SA.

SA uznał, że zarzuty podniesione przez obronę Zakajewa odnośnie nieprawidłowości umorzenia sprawy ekstradycji są nietrafne, zaś użyte na ich poparcie argumenty bezzasadne. Postanowienie SA jest prawomocne.

"Skarżący, prezentując własny, dowolny pogląd na istotę instytucji ekstradycji, w sposób intencjonalny abstrahuje od niepodważalnych zasad i standardów stanowiących kanon prawa ekstradycyjnego" - mówił sędzia Paweł Rysiński. Według sądu II instancji decyzja podjęta przez SO była prawidłowa, a obecność osoby ściganej w kraju, który rozpatruje wniosek o wydanie, jest wymogiem międzynarodowego prawa ekstradycyjnego.

"Zasada terytorialności wymaga, aby osoba ścigana znajdowała się na terenie państwa wezwanego, to warunek sine qua non" - uzasadniał Rysiński. Dodał, że gdyby zasada terytorialności nie stanowiła koniecznego warunku w takich sprawach "państwo wzywające mogłoby wystąpić z wnioskiem do dowolnie wybranego państwa trzeciego, a w skrajnie absurdalnym przypadku do wszystkich państw - stron Europejskiej Konwencji o Ekstradycji".

W sprawie ekstradycji sądy nie orzekały o winie lub niewinności Zakajewa, ale o tym, czy wydanie go Rosji było dopuszczalne prawnie

Rysiński wskazał także, że przedmiotem takiego postępowania nie jest, w razie odmowy wydania ściganego, "uzyskanie swoistego azylu ekstradycyjnego". W sprawie ekstradycji sądy nie orzekały o winie lub niewinności Zakajewa, ale o tym, czy wydanie go Rosji było dopuszczalne prawnie.

Reprezentujący Zakajewa mec. Radosław Baszuk powiedział dziennikarzom po wysłuchaniu postanowienia, że nie zmienił swego zdania. "Z jednej strony, sąd stwierdza, że dla prawidłowego toku postępowania niezbędne jest, aby Zakajew przebywał w Polsce, z drugiej strony, władza wykonawcza odmawia prawa wjazdu. Oceńcie państwo sami schizofreniczność tej sytuacji" - powiedział mecenas.

"Będziemy wprawdzie rozważać kwestię wzruszenia prawomocnego postanowienia, ale te możliwości są bardzo ograniczone" - zaznaczył Baszuk. Zgodnie z Kodeksem postępowania karnego w takim przypadku kasacje mogą wnieść jedynie prokurator generalny bądź Rzecznik Praw Obywatelskich.

Obecny na ogłoszeniu decyzji SA konsul honorowy Czeczenii Adam Borowski powiedział dziennikarzom, że w Polsce zabrakło odwagi powiedzieć Rosji: "nie dostaniecie Zakajewa, bo jesteście państwem niepraworządnym".

Zakajew został zatrzymany 17 września zeszłego roku przez policję w Warszawie

Rosyjska prokuratura stawia Zakajewowi dziewięć zarzutów, które miał popełnić w "bandach zbrojnych" w Czeczenii w latach 1991-2000, m.in.: zabójstw, próby oderwania części terytorium i działalności w zbrojnym gangu. Baszuk wskazywał już wcześniej, że są to te same zarzuty, których nie uznały w 2002 r. sądy w Kopenhadze i Londynie, odmawiając wtedy wydania Zakajewa Rosji.

Zakajew został zatrzymany 17 września zeszłego roku przez policję w Warszawie. Prokuratura okręgowa wystąpiła wtedy do sądu o aresztowanie go na czas procesu ekstradycyjnego - co uzasadniła wagą rosyjskich zarzutów. Jeszcze tego samego dnia Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił aresztu, powołując się m.in. na fakt, że Zakajew dostał azyl w Wlk. Brytanii. Po zwolnieniu Zakajew wyjechał do tego kraju. Jego adwokat złożył pismo w prokuraturze, że stawi się on na każde wezwanie. W październiku sąd apelacyjny umorzył sprawę aresztu z powodów formalnych.

W listopadzie ub.r. prokuratura wysłała sądowi wniosek strony rosyjskiej o ekstradycję, wraz z własnym stanowiskiem, w którym wnosiła o wydanie postanowienia o jej dopuszczalności. 23 grudnia Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył postępowanie o ekstradycję; powodem decyzji było to, że Zakajewa nie ma w Polsce. Jego obrońca wyjaśniał, że jedynym powodem nieobecności Zakajewa na posiedzeniu było niewydanie mu dotychczas przez władze Wlk. Brytanii nowego tzw. dokumentu podróży.

We wtorek Baszuk informował PAP, że Polska odmówiła wydania wizy jego klientowi, który chciał uczestniczyć w posiedzeniu SA. "Strona polska postępuje w sposób przemyślany, jak sądzę bardzo konsekwentny i samodzielny, autonomiczny. Zadaniem polskiej strony jest, aby Polska nie była wykorzystywana ani przez Rosję, wtedy kiedy ma swoje powody - uzasadnione czy nie - ścigania Zakajewa, ani przez Zakajewa, wtedy kiedy chętnie korzysta z Polski jako miejsca, gdzie można zademonstrować swój punkt widzenia" - mówił we wtorek premier Donald Tusk.