"Putin postanowił z godzinnym wyprzedzeniem ogłosić, że wydał rozkaz wstrzymania ognia na dwa dni, w nadziei, że Ukraina naruszy (rozejm - PAP), że uda się ją sprowokować, a potem będzie mógł mówić Stanom Zjednoczonym, że to Rosja jest głównym rozjemcą, chce pokoju, a Ukraina nie" - powiedział Kowałenko na Telegramie.

To "banalna, typowa taktyka Rosji" - podkreślił, dodając, że już w 2023 roku Rosja ogłosiła "wigilijny rozejm", po czym sama go naruszyła. Obecnie wojsko rosyjskie "kontynuują pewne działania szturmowe" - zaznaczył.

"Rosjanie próbują udawać, że są +siłami pokojowymi+, ale już 11 marca odmówili bezwarunkowego zawieszenia broni, a teraz prowadzą operację informacyjną, mówiąc o +rozejmie+, ale kontynuując bezustanny ostrzał. A wszystko po to, by zrzucić winę na Ukrainę" - podsumował Kowałenko.

Wcześniej w sobotę Putin ogłosił, że o godz. 18 (17 czasu polskiego) w wojnie z Ukrainą zacznie obowiązywać rozejm wielkanocny. Zawieszenie walk ma według niego potrwać do północy (godz. 23 w Polsce) z niedzieli na poniedziałek.

Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że rozkaz o rozejmie został przekazany wszystkim dowódcom oddziałów walczących z Ukrainą, a rosyjskie wojska będą się do niego stosować, jeśli strona ukraińska postąpi tak samo.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył, że o prawdziwym stosunku Putina do Wielkanocy i ludzkiego życia świadczą rosyjskie drony nad Ukrainą. Szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Sybiha ocenił z kolei, że "nie można ufać jego (Putina) słowom" i Ukraina będzie "patrzeć na czyny".