Ukraińskie służby bezpieczeństwa zapobiegły poważnemu zagrożeniu dla Polski i krajów bałtyckich, rozbijając sieć dywersyjną działającą na zlecenie Rosji. Grupa, której członkami byli obywatele Ukrainy, miała za zadanie przeprowadzić serię podpaleń obiektów cywilnych i infrastruktury krytycznej na terenie tych państw.

Celem dywersantów m.in. centra handlowe

Szef grupy, mieszkaniec Iwano-Frankowska, werbował nowych członków za pośrednictwem internetu, obiecując im wynagrodzenie za udział w działaniach dywersyjnych. Zatrzymani przez służby bezpieczeństwa przygotowywali już konkretne ataki, a ich celem miały być między innymi obiekty handlowe oraz ośrodki pomocy humanitarnej dla Ukrainy.

W wyniku przeprowadzonych przez ukraińską policję przeszukaniach zabezpieczono broń, amunicję, pojazdy, znaczne ilości gotówki oraz fałszywe dokumenty. Zatrzymani zostali aresztowani i usłyszeli zarzuty dotyczące zdrady stanu, przygotowania do celowego zniszczenia mienia oraz produkcji i sprzedaży fałszywych dokumentów.

"Zgodnie z planem rosyjskich służb specjalnych ataki na centra handlowe, magazyny czy obiekty infrastruktury krytycznej miały zdestabilizować sytuację wewnętrzną i zdyskredytować Ukrainę i jej obywateli na arenie światowej." - napisała ukraińska policja w swojej notatce prasowej.

Rosja niszczy państwa regionu

Ujawnienie tej sprawy pokazuje, że Rosja nadal podejmuje próby destabilizacji sytuacji w regionie i prowadzenia działań dywersyjnych przeciwko swoim sąsiadom. Zatrzymanie grupy dywersyjnej jest dowodem na tezę o tym, że ciągłe zagrożenie ze strony Rosji jest realne.