Władze Kosowa wprowadziły zakaz wwożenia do kraju towarów serbskich - poinformował w środę portal koha.net. Prisztina ogłosiła przed tygodniem zakaz wjazdu do kraju ciężarówek z serbskimi tablicami rejestracyjnymi, w środę rano po serbskiej stronie granicy ustawiały się wielokilometrowe kolejki ponad 700 pojazdów.

Wszystkie towary, niezależnie od kraju pochodzenia, nie mogły dotychczas przekroczyć serbskich granic z Kosowem. Ogłaszając przed tygodniem decyzję premier Kosowa Albin Kurti zaznaczył, że nie wynika ona z kwestii ekonomicznych, ale bezpieczeństwa. Była odpowiedzią na porwanie - jak incydent określa strona kosowska - trzech policjantów przez funkcjonariuszy serbskich.

Wprowadzona zmiana otwiera możliwość wjechania do Kosowa pojazdom z serbskimi tablicami rejestracyjnymi pod warunkiem, że nie przewożą towarów pochodzących z Serbii.

W środę w Kosowie doszło do kolejnych protestów lokalnej ludności serbskiej po tym jak policja aresztowała oskarżanego o zbrodnie wojenne Serba - Dragiszę Milenkovicia. Mieszkańcy Graczanicy, gdzie schwytano podejrzanego, zablokowali drogę krajową prowadzącą do Prisztiny i domagali się natychmiastowego uwolnienia rodaka.

Do najnowszego zaostrzenia relacji pomiędzy Kosowem i Serbią doszło po tym, gdy stanowiska burmistrzów zamieszkiwanych w większości przez Serbów gmin północnego Kosowa objęli politycy albańscy.

Mandaty zdobyli w wyborach uzupełniających zbojkotowanych przez Serbów, w których frekwencja wyniosła 3,5 proc. 14 czerwca serbskie służby zatrzymały trzech kosowskich policjantów, argumentując, że działali po serbskiej stronie granicy. Prisztina - podtrzymując, że funkcjonariuszy porwano z terytorium Kosowa - określiła incydent "aktem agresji". (PAP)

jbw/ jm/