Brytyjski minister James Cleverly powiedział w niedzielę, że nic wskazuje, by prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi zależało na rozwiązaniu konfliktu poprzez negocjacje. Podkreślił, że to Ukraina musi zdecydować, czy i na jakich warunkach podjąć rozmowy pokojowe.

Cleverly, odnosząc się w rozmowie ze Sky News do rosyjskich sugestii na temat możliwych rozmów pokojowych, powiedział, że choć Wielka Brytania chciałaby, aby odbyły się one "raczej wcześniej niż później", to Ukraina powinna określić parametry dla wszelkich negocjacji, które będą prowadzone.

"Wszelkie negocjacje muszą być prawdziwe, muszą być znaczące, nie mogą być tylko listkiem figowym dla rosyjskiego dozbrojenia i dalszej rekrutacji żołnierzy. Tak naprawdę nie widzę niczego, co pochodzi ze strony rosyjskiej, co daje mi pewność, że Władimir Putin przystępuje do tych rozmów w dobrej wierze. Szersza retoryka jest wciąż bardzo konfrontacyjna" - oświadczył.

Z kolei w rozmowie z BBC Cleverly podkreślił, że nie jest właściwe, by Wielka Brytania czy jakikolwiek inny kraj dyktował warunki, jak miałoby wyglądać porozumienie pokojowe, ale Wielka Brytania musi dotrzeć z przesłaniem, że "agresja się nie opłaca - nie można czerpać korzyści z napaści na sąsiada".

Dodał, że osoby dopuszczające się gwałtów i stosujące przemoc seksualną jako broń oraz przymusowe wysyłające ukraińskie dzieci w głąb Rosji "absolutnie muszą ponieść odpowiedzialność".

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

bjn/wr/