Ostatni rosyjski atak z użyciem setek dronów i rakiet uruchomił jeden z największych w historii testów polskiej obrony powietrznej – powiedział gen. Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego WP. Dodał, że kluczowe były samoloty, a decyzje podejmowano w czasie rzeczywistym.
System przeciwko dronom
Dowódca podkreślił w TVN24, że system został aktywowany błyskawicznie, a polscy i sojuszniczy piloci mieli preautoryzację do zestrzeliwania celów zagrażających polskiemu terytorium.
Według generała kluczowe było rozróżnianie celów – tzw. wabików od dronów bojowych z głowicami (np. Shahed, mogących przenosić 5–15 kg ładunku). – Nie marnujemy zasobów na najmniejsze obiekty testujące naszą obronę. Koncentrujemy się na rakietach i dronach z głowicami – wyjaśnił.
Centrum Operacji Powietrznych - czym się zajmuje?
Wskazał, że decyzje zapadały w Centrum Operacji Powietrznych. Jak mówił, szef DORSZ gen. Maciej Klisz analizował całość sytuacji i wskazywał priorytety, a politycy obecni w dowództwie operacyjnym nie wtrącali się do jego decyzji. – Piloci mieli już zgodę na niszczenie, jeśli pojawiło się zagrożenie dla RP. Powiedzieliśmy im: macie czysty strzał – róbcie to – zaznaczył.
Gen. Kukuła podkreślił, odpowiadając na pytanie o pojawiające się w przestrzeni publicznej zarzuty o strzelaniu do mało groźnych dronów „bardzo drogimi Rolls-Royceami”, że „to nie jest kompletnie nasz system wartości”. - Bo nie liczy się wartość tej rakiety, liczy się wartość tego, co ten dron może zniszczyć. Jeśli to ma być życie Polaka, to ono nie ma ceny. Użyjemy 100 razy droższej rakiety, jeśli uratujemy życie choć jednego Polaka - zaznaczył.
Po co poderwano samoloty F-35
W opinii Kukuły szczególną rolę odegrały samoloty F-35, które – jak ujawnił – dzięki zaawansowanym sensorom potrafiły wykrywać obiekty niewidoczne dla naziemnych radarów. – To był game changer. Już teraz, wspierając nasze F-16, pokazały, jakie możliwości otrzymamy, gdy pierwsze polskie F-35 wylądują w Łasku w przyszłym roku – dodał.
Białoruś poinformowała o ataku dronów? Sprzeczne informacje
Szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła poinformował, że minionej nocy, kiedy drony spadły na teren naszego kraju, Polska otrzymała ostrzeżenia od strony białoruskiej o obiektach zmierzających w naszym kierunku.
– Białorusini nas uprzedzali, że przez ich przestrzeń powietrzną w naszym kierunku zmierzają drony - powiedział generał w TVN 24. Dopytywany o godzinę ostrzeżenia, powiedział, że „to wyprzedzenie było pomocne dla nas”. Podkreślił, że to było zaskakujące, że Białoruś, która eskaluje mocno sytuację na granicy lądowej, zdecydowała się na tego typu współpracę. „Ale nie odrzuciliśmy jej” - powiedział.
Jak dodał, nasza odpowiedź była pozytywna, czyli przekazaliśmy Białorusi dane o obiektach kierujących się w ich stronę.
Gen. Kukuła poinformował, że w trakcie operacji Polska współpracowała z NATO i była gotowa na eskalację – od wyłączenia lotnisk cywilnych po przygotowanie wejścia kolejnych sił sojuszniczych z Niemiec i innych państw. Ostatni dron został zestrzelony o 6:38 rano.