Skandynawscy dziennikarze ocenili, że polska tenisistka – niczym na bokserskim ringu - znokautowała Anisimovą, wygrywając w dwóch krótkich setach po 6:0 i taki pokaz siły w Wimbledonie trudno jest nawet ocenić, ponieważ nie ma odpowiednich słów.

„A podobno nie lubiła trawiastej nawierzchni” – żartobliwie dywagowano.

Szwedzki dziennik „Aftonbladet” skomentował, że Anisimova została „wyzerowana”, bo nie wygrała ani jednego gema i na oczach rodziny królewskiej oraz legend tenisa na trybunach została „rozbita w pył i wręcz wbita w kort”.

Gazeta „Expressen” przyznała, że było to historyczne zwycięstwo Świątek i jej kraju. Polka – według tego tytułu – wręcz rozjechała amerykańską rywalkę, pokazując nie tylko siłę, lecz też i niespotykaną szybkość, gdyż pierwszy set trwał zaledwie 25 minut, a drugi – tylko o siedem więcej.

Kanał szwedzkiej telewizji publicznej SVT z szacunkiem podkreślił, że wygrana w finale bez starty gema zdarzyła się historii Wimbledonu tylko raz - 114 lat temu, więc tym bardziej na uznanie zasługuje sukces Świątek.

„To jest pierwsza wygrana Świątek w Wimbledonie i to tak piorunująca, że z pewnością przejdzie do historii tenisa” - dodano.

Duński dziennik „Ekstrabladet” ocenił, że Anisimowa wchodząc na kort otrzymała brawa jako pogromczyni wielkiej Aryny Sabalenki, lecz szybko została sprowadzona na ziemię przez fantastyczną tego dnia Świątek. Zaznaczono, że Polka, która przez lata nie lubiła nawierzchni trawiastej, w sobotę czuła się na niej jak ryba w wodzie i rozgromiła rywalkę doprowadzając do łez.

Bezlitosna i bezwzględna Polka zademonstrowała swoją niekwestionowaną klasę, demolując przeciwniczkę niczym szalejące tornado” - ocenił dziennik „BT”.

Fiński kanał telewizji publicznej YLE skomentował z kolei, że Świątek wygrała Wimbledon w fantastycznym stylu, dominując od pierwszej do ostatniej minuty finału, choć było ich jednak tylko 57.

Norweska telewizja publiczna NRK nazwała rozmiary zwycięstwa Świątek „deklasacją”, a dziennik „Verdens Gang” pisał nie tylko o „historycznym zwycięstwem Polki” lecz też o wyniku, który dla rywalki był wręcz poniżający.

Zbigniew Kuczyński (PAP)

kucz/ pp/