Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) szacuje, że realizacja III wariantu ustawowych podwyżek w ochronie zdrowia będzie kosztować 18 mld zł. Na tę kwotę składają się podwyżki dla medyków zatrudnionych na etatach, ale i wzrost współczynnika rozliczania świadczeń dla szpitali I i II poziomu sieci (chodzi głównie o placówki powiatowe i miejskie), wyższe wyceny świadczeń w neurologii, ginekologii i rehabilitacji stacjonarnej, a także zwiększenie finansowania świadczeń w obszarach priorytetowych. Wśród nich są ambulatoryjna i środowiskowa psychiatria dzieci i młodzieży, opieka paliatywna i hospicyjna w warunkach domowych, szpitalne oddziały ratunkowe (również pediatryczne), ratownictwo medyczne i transport sanitarny, a także medycyna szkolna.

Trzy warianty podwyżek w ochronie zdrowia - minister wybrała najwyższy

Prezes AOTMiT Daniel Rutkowski zaprezentował minister zdrowia Izabeli Leszczynie trzy warianty skutków podwyżki: pierwszy, szacowany na 9,18 mld zł, uwzględniał wzrost wynagrodzeń na etatach, drugi na kwotę 13,82 mld zł brał pod uwagę także wzrost inflacji, zwiększenie finansowania w obszarach priorytetowych, wycen w ginekologii, rehabilitacji i neurologii, a także ryczałtu dla szpitali I i II stopnia. Trzeci wariant agencja wyceniła wprawdzie na 16,94 mld zł, ale należy dodać do tej kwoty 756 mln zł na nadwykonania i 300 mln zł w ramach premii za przekroczenie w 2024 r. ryczałtu dla szpitali, które wykonały najwięcej świadczeń.

Pytana o źródła finansowania, Leszczyna przyznała, że zostaną one w części opłacone z kolejnej dotacji z budżetu, o której rozmawiała już w Ministerstwie Finansów. Na ogłoszenie skutków lipcowych podwyżek branża medyczna czekała od blisko trzech tygodni, bo rekomendacje AOTMiT były minister znane od 5 czerwca. Trzymani w niepewności dyrektorzy szpitali narzekali, że nie znając kwoty podwyżek, nie mogą podpisać nowych umów z pracownikami. Niepokoiło ich, że ani minister, ani prezes AOTMiT nie wspominali o podwyżkach dla medyków zatrudnionych na kontrakcie. Tymczasem podwyżka minimalnego wynagrodzenia na etacie corocznie wiązała się z podwyżkami dla zatrudnionych na innych rodzajach umów. A tych jest całkiem sporo; według AOTMiT kontrakty stanowią ponad 21 proc. umów, a na umowach o dzieło i zlecenia zatrudnionych jest 13,5 proc.

Szpitale: po konferencji w sprawie podwyżek wiemy tyle, co przed nią

Po konferencji minister zdrowia nie wiemy wiele więcej niż przed nią. Kluczowy jest szczegółowy podział tych środków. Chcemy wiedzieć, ile możemy przeznaczyć na podwyżki dla pracowników, ile z tej kwoty pójdzie na zapłatę za nadwykonania ryczałtu w 2024 r., a ile na wzrost wyceny świadczeń – komentuje Marta Nowacka, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego, a także Szpitala Miejskiego w Siemianowicach Śląskich. Niespecjalnie pociesza ją wiadomość o dodatkowych pieniądzach dla szpitali I i II poziomu sieci. – Taka kwota nie rozwiązuje problemów naszych szpitali – mówi Nowacka.

Również prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych Waldemar Malinowski twierdzi, że środowa deklaracja minister zdrowia nie jest odpowiedzią na problemy szpitali. – Najważniejsze, by środki na podwyżki dla personelu zostały zabezpieczone z budżetu państwa, aby pacjenci nie ucierpieli na skutek faktu, że pochodzić one będą z budżetu na leczenie – powiedział, przekazując ustalenia z wczorajszego spotkania trójstronnego zespołu ds. ochrony zdrowia.

Podział środków na podwyżki w ochronie zdrowia znany będzie po połowie lipca

Dokładne wyliczenia będą znane w połowie lipca, na kiedy zapowiedziano pierwsze spotkanie kierownictwa Narodowego Funduszu Zdrowia ze szpitalami. Tydzień później odbędą się spotkania w wojewódzkich oddziałach NFZ. Według naszych rozmówców z całej Polski na oddziałach panuje nerwowość. – Pieniędzy jest mało i bez solidnej dotacji z budżetu państwa nie da się spiąć finansowania wszystkich elementów wymienionych przez minister zdrowia. Ucierpią albo nadwykonania, albo pensje personelu – mówi nam szef jednego ze szpitali w południowej Polsce.

Związkowców niepokoi zaś deklaracja Leszczyny, że rząd nie tylko chce finansować podwyżki płac pracowników medycznych, ale zależy mu też na tym, by „rosnące finansowanie ochrony zdrowia przekładało się na większą dostępność, świadczenia medyczne i coraz większą jakość”. – Tego nie da się uzyskać bez personelu medycznego, bo w szpitalach leczą nie sprzęt i leki, ale właśnie ludzie – słyszymy. ©℗