Jak wskazują najnowsze dane Krajowego Rejestru Długów, do których dotarł DGP, obecnie na liście dłużników znajduje się 23,8 tys. firm z branży przemysłowej, o ponad 1 tys. więcej niż rok temu. Ich łączny dług to 1,27 mld zł – o 164 mln zł więcej niż w tym samym okresie zeszłego roku.
"Duży wpływ na naszą gospodarkę ma sytuacja w Niemczech"
Adam Łącki, prezes KRD, ocenia, że producenci nie najlepiej radzą sobie z niestabilnymi warunkami rynkowymi. – Sektor przemysłowy pozostaje bardzo wrażliwy na czynniki zewnętrzne, takie jak zmienność popytu zagranicznego na rodzime towary czy napięcia handlowe związane z decyzją o cłach - komentuje.
- Duży wpływ na naszą gospodarkę ma sytuacja w Niemczech, które są największym odbiorcą polskich produktów, zwłaszcza z branży motoryzacyjnej. Spowolnienie za zachodnią granicą oznacza mniejsze zapotrzebowanie na wytworzone u nas dobra, co jest szczególnie dotkliwe dla MŚP współpracujących z tamtejszymi kontrahentami – dodaje.
Łącki wskazuje też, że długotrwała stagnacja może pogłębić problemy z płynnością finansową wśród naszych eksporterów. To być może pokłosie spowolnienia gospodarczego w Niemczech, czyli kraju, który odpowiada za 25 proc. polskiej sprzedaży zagranicznej.
Które branże przemysłowe są najbardziej zadłużone?
Jak wynika z danych KRD, Najmocniej zawirowania rynkowe odczuwają firmy wytwarzające elementy metalowe, których głównym odbiorcą jest budownictwo. Są one zadłużone na 224 mln zł, co stanowi niemal 1/5 wszystkich zaległości przemysłu.
Następni są producenci artykułów spożywczych, którzy mają do oddania kontrahentom 159,6 mln zł. Z kolei przedsiębiorstwa specjalizujące się w naprawie, konserwacji i instalowaniu maszyn i urządzeń powinny uregulować 115,9 mln zł. Z kolei firmy wytwarzające wyroby z drewna muszą zaś rozliczyć się 95,6 mln zł długów.
Z raportu KRD, z którego wnioski publikujemy jako pierwsi, wynika, że szczególnie trudna sytuacja dotyczy mikroprzedsiębiorstw, które odpowiadają za 43 proc. zaległości w przemyśle, czyli 551,5 mln zł.
Zdaniem ekspertów, winne są przede wszystkim wielomiesięczne cykle produkcyjne, większe zamówienia materiałowe realizowane z wyprzedzeniem, długie terminy płatności u odbiorców, jak również opóźnienia w rozliczeniach z kontrahentami zagranicznymi, głównie z Niemiec.
Dane o PMI wskazują na ożywienie w przemyśle
Mimo dość stonowanych nastrojów polskiej branży przetwórczej są aspekty, które mogą skłaniać ku optymizmowi. Chodzi o wskaźnik PMI (Purchasing Managers’ Index) dla przemysłu, który pokazuje kondycję sektora wytwórczego, oparty na comiesięcznych ankietach wśród menedżerów logistyki.
W ostatnich 3 miesiącach wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu wykazywał stopniową poprawę. W lutym osiągnął 50,6 pkt, w marcu 50,7 pkt, a w kwietniu nieznacznie spadł do 50,2 pkt. Analiza komponentów PMI pokazuje, że w kwietniu produkcja wzrosła trzeci miesiąc z rzędu, osiągając najszybsze tempo od lutego 2022 roku. Zatrudnienie również wzrosło, a zaległości produkcyjne zwiększyły się po raz pierwszy od niemal trzech lat.
„Odczyt ten dobrze oddaje sytuację w branży: dominuje stagnacja, a okresowe oznaki poprawy szybko ustępują miejsca niepewności” – czytamy w raporcie KRD. W ocenie autorów badania w najbliższych miesiącach sytuacja pozostanie wysoce niepewna, a perspektywy wyraźnej poprawy są ograniczone i uzależnione od koniunktury globalnej oraz stabilności otoczenia makroekonomicznego.