Pożar wybuchł w niedzielę po południu, w akcji bierze udział ponad trzysta osób - strażaków zawodowych i OSP wspomagają żołnierze WOT, służby leśne i parkowe, policja. Używane są śmigłowce i samolot gaśniczy.

W poniedziałek przed południem k. miejscowości Grzędy (Podlaskie) odbył się briefing po posiedzeniu sztabu kryzysowego, który - na wniosek komendanta wojewódzkiego PSP - jeszcze w niedzielę powołał wojewoda podlaski Jacek Brzozowski.

"Pożar jest na teraz niezlokalizowany, ale się nie rozprzestrzenia i to jest ważna wiadomość" - mówił dziennikarzom wojewoda. Podkreślił, że nie ma zagrożenia dla ludzi z pobliskich terenów.

Zastępca komendanta głównego Państwowa Straż Pożarna st. bryg. Paweł Frysztak wyjaśnił, że określenie "pożar zlokalizowany" oznacza, że pożar co prawda trwa, ale strażacy mają nad nim pełną kontrolę. "W tym momencie nie mogę tego jeszcze powiedzieć, jako kierujący tymi działaniami, że pożar został zlokalizowany" - dodał.

Przyczyna pożaru nie jest na razie znana, służby nie chcą na ten temat spekulować. Będzie ustalana w śledztwie. (PAP)