Miejski autobus linii 180 miał spowolnić prezydenta w powrocie na Krakowskie Przedmieście. PiS mówi o celowym działaniu. Ratusz – o awarii hamulców.

We wtorek wieczorem policja zatrzymała Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Obaj politycy PiS przebywali w Pałacu Prezydenckim. Prezydent był wówczas w Belwederze na spotkaniu ze Sviatlaną Cichanouską, liderką białoruskiej opozycji.

Szefowa kancelarii Andrzeja Dudy poinformowała na antenie TV Republika, że kiedy prezydent usłyszał o akcji policji na terenie Pałacu, chciał natychmiast chciał do niego wracać. Na drodze stanął mu jednak miejski autobus. - Wyjazd z Belwederu został zastawiony autobusem komunikacji miejskiej - powiedziała Grażyna Ignaczak-Bandych. Prowadząca program zasugerowała, że w takim razie „mieliśmy do czynienia ze skoordynowaną akcją”.

Do sytuacji odniósł się Bartosz Chyż, pracownik TVN, który jechał tym autobusem. Potwierdził, że faktycznie pojazd linii 180 zatrzymał się bezpośrednio przed bramą Belwederu około godziny 19:10. Chyż, który wsiadł do autobusu na Wiertniczej o 18.47, twierdzi, że autobus „po prostu stanął, centralnie przed bramą”, a kierowca, po otwarciu drzwi, nie udzielił żadnych wyjaśnień. Początek formularza

O autobusie trwała dyskusja w mediach społecznościowych. Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski (KO) ironizował, że „komunikacja miejska w Warszawie zawsze do usług” i dodał: „spisek autobusowy? Naprawdę?”. Marek Borowski, senator KO ze stolicy dodał, że autobus stanął pewnie na czerwonym świetle (faktycznie – wystarczy, by na tym skrzyżowaniu zatrzymało się kilka samochodów, a blokują one bramę wyjazdową z Belwederu).

Wicemarszałek Krzysztof Bosak skomentował jednak w innym tonie: „Nie będę bawił się w spekulacje a jedynie napiszę to co wiem: to jest zgodne z metodyką działania służb specjalnych. Jeśli służby realizują tajnie zadanie na jakimś obiekcie to śledzą ruch gospodarzy obiektu i uniemożliwiają im ewentualny powrót pod dowolnym, pozornie przypadkowym pretekstem, zanim zadanie nie zostanie zakończone”.

Monika Beuth, rzeczniczka stołecznego ratusza w oświadczeniu wysłanym rano do mediów zaprzeczyła jednak, by było to celowe działanie. Nie ma żadnej podstawy, żeby twierdzić, że doszło do jakiekolwiek celowego blokowania wyjazdu – mówiła dla Tvn Warszawa. Zgodnie z jej wyjaśnieniami autobus marki solaris podjeżdżał pod górę ulicą Belwederską. Zatrzymał się na czerwonym świetle, ale kiedy światła się zmieniły, nie mógł ruszyć. Doznał bowiem awarii systemu pneumatycznego, zacięły się hamulce. Rzeczniczka stawia hipotezę, że miał na to wpływ mróz.

Jak słyszymy w Zarządzie Transportu Miejskiego, który odpowiada za komunikację miejską w stolicy, kolumna pojazdów i tak wyjechała z bramy prezydenckiego budynku. Samochody miały przedostać się chodnikiem.

Według oświadczenia rzeczniczki autobus udało się uruchomić po 17 minutach. Zapewniła, że wszystko jest nagrane na monitoringu.

Jak słyszymy w ZTM, nagrania nie będą jednak udostępnione publicznie.