35 godzin stała w kolejce przed granicą z Polską siostra Jany. Pieszo przekroczyła przejście w Medyce w piątek ok. godziny 11. Wycieńczona kobieta z pomocą kolegi Jany wsiadła do samochodu. Teraz jej domem będzie Warszawa.

Jak powiedziała dziennikarzowi PAP Jana, siostra nie chce rozmawiać. „Jest tak słaba, że zaraz może stracić przytomność” - dodała.

„To jest moja siostra, ona jest Białorusinką. Uciekała 35 godzin, tyle godzin stała w kolejce przed przejściem w Medyce” – mówi trochę zdenerwowana, ale już zadowolona Jana.

Jana do Medyki przyjechała dwa dni temu z kolegą Michałem, który, przysłuchując się rozmowie dodaje, że odprawa osób po stronie ukraińskiej przebiega dużo wolniej niż u nas. „Stąd tyle to trwało” – dopowiada.

Jana zaznaczyła, że cały czas utrzymywała z siostrą kontakt.

„Z jej relacji wiem, że po tamtej stronie jest tłum osób, nie ma kolejki, ale jest tłum. Ludzie się nawzajem tratowali, jedno małe dziecko, jak mi opowiadała siostra, zostało zabrane przez pogotowie, bo ludzie je niemal zadusili. Siostra sama kilka razy traciła przytomność” – powiedziała Jana.

Dodała, że po ukraińskiej stronie nie ma żadnych ławek, wody, nie ma gdzie odpocząć. „Ludzie od polskiej strony granicy rzucali im wodę, brali walizki” – podkreśliła.

Siostra Jany wyjechała ze Lwowa w czwartek ok. godz. 17, w pobliże granicy dotarła ok. godz. 22. Jak opowiada Jana, kiedy siostra była we Lwowie, nie było jeszcze nic słychać, żadnych wybuchów czy strzałów. „W mieście było dość spokojnie” – dodała.

Jana powiedziała reporterowi PAP, że Białorusini na Ukrainie są skupieni na grupie na jednym z portali społecznościowych, i teraz wszyscy starają się znaleźć nocleg we Lwowie, bo tam, jest jeszcze w miarę bezpiecznie. „Nocują na stadionie w zachodniej części miasta, tam wszyscy Białorusini będą się zbierać i następnie pojadą na granicę” – stwierdziła.

Jana na Ukrainie miała tylko siostrę. „Zabieram ją teraz do mieszkania do Warszawy, będzie mieszkała ze mną” – powiedziała.

Na pytanie czy teraz planują się gdzieś zatrzymać, żeby odpocząć przed podróżą, Michał, który cały czas przysłuchiwał się rozmowie, odpowiada, że nie. „Od razu wracamy do Warszawy, tam będzie największy spokój. Znajoma tyle przeżyła, że teraz potrzebuje dużo spokoju” – powiedział.

Cała trójka odjechała z Medyki po godz. 12. W Warszawie będą, za pewne, po 4-5 godzinach podróży.