NATO nie zakłada wysyłania wojsk na Ukrainę, ponieważ Ukraina nie jest członkiem NATO; sankcje to jedyny język, który w tej chwili rozumie prezydent Rosji Władimir Putin - powiedział PAP wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.

W niedzielę sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział na antenie BBC, że NATO nie planuje wysyłać jednostek bojowych do niebędącej członkiem Sojuszu Ukrainy, jeżeli ten kraj zostanie najechany przez Rosję.

"NATO nie zakłada wysyłania wojsk na Ukrainę, ponieważ Ukraina nie jest członkiem NATO" - podkreślił w rozmowie z PAP wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. Dodał, że NATO jest sojuszem obronnym. "Broni swoich członków przed atakiem i jeśli taki atak nastąpi, uruchamiany jest wówczas art. 5. Traktatu Północnoatlantyckiego. Nie oznacza to jednak, że NATO będzie w tej sprawie bierne" - zaznaczył.

Jak podkreślił wiceminister, NATO wraz z Unią Europejską podejmuje bardzo zdecydowane kroki, żeby zapobiec konfliktowi wokół Ukrainy, m.in. zwiększa obecność swoich sił na wschodniej flance Sojuszu oraz podejmuje działania o charakterze politycznym, w tym przede wszystkim nad sankcjami, które mają odstraszyć i zapobiec eskalacji konfliktu. "Te działania mają przede wszystkim pokazywać Putinowi, co może go spotkać, jeśli dojdzie do dalszej eskalacji" - powiedział wiceminister Jabłoński.

Nawiązał przy tym do informacji przekazanych w niedzielę przez minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Liz Truss, że w tym tygodniu zostanie ogłoszone prawo poszerzające zakres sankcji, które będą mogły być nakładane na rosyjskie firmy i przedsiębiorców.

"Sankcje to jedyny język, który w tej chwili rozumie prezydent Rosji Władimir Putin" - ocenił wiceszef MSZ. Zastrzegł przy tym, że nadal należy kontynuować działania dyplomatyczne.

Jabłoński podkreślił również, że Wielka Brytania, Stany Zjednoczone oraz Unia Europejska każdego dnia wymieniają informacje i przygotowują skoordynowaną i zdecydowaną odpowiedź na działania Rosji. "Taka odpowiedź będzie przygotowana niebawem" - poinformował. "Sytuacja jest naprawdę bardzo poważna i w tej chwili między sojusznikami trwa intensywna koordynacja działań, które muszą być gotowe w najbliższym czasie" - podkreślił wiceszef MSZ.

Przekazał też, że w poniedziałek minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau udaje się z wizytą do Tallinna, gdzie odbędzie rozmowy z prezydentem Estonii Alarem Karisem, premier Kają Kallas oraz minister spraw zagranicznych Evą-Marią Liimets. Głównymi tematami tych rozmów będą rozwój współpracy dwustronnej oraz bezpieczeństwo w regionie.

Pod koniec ubiegłego roku Rosja sformułowała szereg żądań wobec USA i NATO, nazywając je propozycjami w sprawie gwarancji bezpieczeństwa. Rosja domaga się prawnych gwarancji nierozszerzenia NATO m.in. o Ukrainę; kraje Sojuszu wykluczyły już spełnienie tego postulatu. W przypadku niezrealizowania żądań Moskwa zapowiada kroki, w tym militarne, chociaż nie precyzuje, jakie mogłyby to być działania.

Ukraina i państwa zachodnie uważają, że skoncentrowanie żołnierzy przy ukraińskiej granicy przez Rosję ma służyć wywarciu presji na Kijów i wspierające go stolice. Eksperci wojskowi oraz zachodnie rządy mówią o realnej groźbie rosyjskiej agresji.(PAP)

Autor: Daria Kania