Jeżeli trzeba będzie, to stan wyjątkowy na polsko-białoruskiej granicy zostanie przedłużony. Będziemy rekompensować wszelkie straty, które tam się pojawią - mówił premier Mateusz Morawiecki.

Szef rządu w rozmowie w RMF FM był pytany o rekompensaty dla osób prowadzących działalność gospodarczą na terenach, gdzie wprowadzono stan wyjątkowy, odparł, że wszelkie starty będą rekompensowane. "Osoby prowadzące działalność gospodarczą, np. agroturystyka, czy hotele, to będziemy rekompensować wszelkie straty, które tam się pojawią" - mówił.

"Tarcza jest już przygotowana, aplikacja będzie w bardzo prosty możliwa do złożenia, a kryteria księgowe, czy finansowe będą bardzo klarowne, bo będą opierały się o dochody" - dodał.

Dopytywany, jakie środki rząd przeznaczy na rekompensaty, premier zapewnił: "Mamy taki budżet, jaki trzeba". "Nie będziemy żałowali tutaj sił, środków, w tym przypadku środków finansowych, żeby zrekompensować realne straty wszystkim, którzy prowadzą działalność gospodarczą" - zadeklarował.

Morawiecki uspokajał też, że "każdy, kto chce dojeżdżać do pracy, bo takie głosy też się pojawiły, nie będzie miał z tego powodu żadnych trudności".

Stan wyjątkowy został wprowadzony na 30 dni. Szef rządu był pytany, czy ten okres wystarczy. "Jeżeli trzeba będzie, to te 30 dni zostanie przedłużone, ale granica musi być chroniona. Nie może być tak, że granicę wschodnią swobodnie przekraczają ludzie, którzy są nielegalnymi migrantami" - odpowiedział.

Dopytywany, czy już dziś zakłada, że stan wyjątkowy zostanie przedłużony, odparł: "Nie zakładam tego dzisiaj, ale nie wykluczam takiej ewentualności". "Musimy przede wszystkim chronić granicę, to jest nasze zobowiązanie, to moje zobowiązanie wobec obywateli. Na pewno zrobimy wszystko, żeby granica była bezpieczna" - zapewnił.

Premier zwracał też uwagę na rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe Zapad-21. "To nie jest zabawa, to są poważne ćwiczenia wojskowe tuż za naszą granicą" - podkreślił Morawiecki.

Pytany, czy Polsce grozi jakiś incydent wojskowy, premier odparł, że lepiej zapobiegać niż leczyć. "Lepiej uprzedzać ewentualne fakty, zwłaszcza kiedy widzieliśmy ten festyn na granicy, kiedy niektórzy robili sobie z tego naprawdę żarty i biegali tam wzdłuż granicy, zachowywali się w sposób nieodpowiedzialny. Samo to mogło doprowadzić do prowokacji" - zauważył.

Jak dodał, gdyby ktoś się przedarł do Białorusi, mogłoby dojść do niebezpiecznych sytuacji.

W czwartek prezydent Andrzej Duda wydał rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego. Pas obejmie 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim). Rozporządzenie weszło w życie w czwartek po południu.

O wprowadzenie stanu wyjątkowego na okres 30 dni wnioskował rząd w związku z sytuacją na granicy z Białorusią. W Usnarzu Górnym k. Krynek (Podlaskie) - po białoruskiej stronie granicy - od trzech tygodni koczuje grupa imigrantów, która chce dostać się do Polski. Zdaniem rządu, te i inne osoby są przywożone na granicę przez służby białoruskiego reżimu, a akcja ma charakter "wojny hybrydowej".