Powinniśmy spokojnie poczekać i pozwolić Władimirowi Putinowi wydawać pieniądze, których nie ma, na dość bezsensowne ćwiczenia wojskowe - mówi PAP prof. Mark Galeotti. Jak podkreśla, "w tej chwili Rosjanie drenują swoje zasoby, prężąc muskuły".



Ekspert zwraca uwagę, że bezpieczeństwo danego kraju związane jest nie tylko z jego potencjałem wojskowym, ale i odpowiednią polityką, we właściwy sposób definiującą zagrożenia.

"Musimy zdać sobie sprawę, że bezpieczeństwo jest zapewniane na dwa sposoby - pierwszy to narzędzia czysto wojskowe. Polska dysponuje armią, której skuteczność rośnie i - co ważniejsze - to zostało potwierdzone teraz przez gwarancje natowskie" - powiedział PAP prof. Mark Galeotti z Instytutu Spraw Międzynarodowych w Pradze.

"Ale drugi sposób na zapewnienie bezpieczeństwa związany jest z polityką. Trzeba pokazać Rosji albo innym agresorom - ale w tej chwili jest nim Rosja - że NATO jest zjednoczone, zdecydowane by bronić (swoich członków) i że dostrzega nie tylko proste zagrożenia związane z rosyjskimi czołgami przekraczającymi granice, ale też całe spektrum innych zagrożeń, zwanych hybrydowymi. Takich jak np. polityczna destabilizacja, praca wywiadowcza" - zaznacza ekspert.

"Myślę, że NATO i Unia Europejska powinny teraz myśleć o bezpieczeństwie w szerszych kategoriach i tak się dzieje" - ocenia Galeotti.

"W tej chwili Rosjanie drenują swoje zasoby, prężąc wojskowe muskuły, myślę, że powinniśmy spokojnie poczekać i pozwolić Putinowi wydawać pieniądze, których nie ma, na dość bezsensowne ćwiczenia wojskowe. My musimy być trochę mądrzejsi w kwestii wydawania naszych pieniędzy" - przestrzega.

Galeotti zwraca uwagę, że "rozmieszczenie wojsk jest bardzo kosztowne, a jedną z rzeczy, które w szybkim tempie mogą doprowadzić do osłabienia jedności NATO, jest pojawienie się wśród wielu państw natowskich przekonania, że marnujemy dużo pieniędzy, przeznaczając je np. na statki, które kręcą się w kółko i nic nie robią".