Adam Z., podejrzany o zabójstwo Ewy T., jest osobą, która w chwili popełnienia czynu mogła kierować swoim postępowaniem; miał zachowaną zdolność rozpoznania znaczenia tego, co robi - poinformowała w poniedziałek poznańska prokuratura.

"Materiał dowodowy zebrany w sprawie w sposób więcej niż dostateczny uzasadnia kwalifikację prawną czynu (zabójstwa - PAP)" - powiedziała na konferencji prasowej rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus. Jak poinformowała, podejrzany był wielokrotnie przesłuchiwany, zmieniał wersję przedstawionych zdarzeń, w części zasłaniał się niepamięcią.

Rzeczniczka podała, że Adam Z. był badany po to, aby stwierdzić, czy w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny. "Badanie jednorazowe nie przyniosło odpowiedzi na to pytanie. Został poddany obserwacji sądowo-psychiatrycznej i opinia biegłych jest jednoznaczna. Jest osobą, która w chwili popełnienia czynu mogła kierować swoim postępowaniem i miała zachowaną zdolność rozpoznania znaczenia tego, co robi" - powiedziała Mazur-Prus.

Prokuratura poinformowała, że przeprowadzone badania nie pozwoliły na jednoznaczne ustalenie przyczyny zgonu. Biegli nie stwierdzili u denatki zmian urazowych i chorobowych. Przy kobiecie znaleziono jej przedmioty osobiste m.in. telefon komórkowy i kartę kredytową.

26-letnia Ewa Tylman zaginęła prawie rok temu. Po raz ostatni widziano ją w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha w Poznaniu. Z imprezy do domu odprowadzał ją kolega, Adam Z. Ciało kobiety znaleziono pod koniec lipca, ok. 12 km od miejsca, w którym Tylman widziana była po raz ostatni. Tożsamość kobiety potwierdziły badania DNA. Sekcja zwłok, ze względu na stan odnalezionego ciała, nie pozwoliła jednak na ustalenie przyczyny jej śmierci.