- Relokacja uchodźców - nie ma w tym momencie osób, o których moglibyśmy powiedzieć, że nie zagrażają bezpieczeństwu Polski. Wiele z nich posługiwało się fałszywymi dokumentami - uważa Mariusz Błaszczak.

Konrad Piasecki: Czy program relokacji uchodźców z punktu widzenia polskich władz został zawieszony, czy w ogóle zlikwidowany i zakończony?

Mariusz Błaszczak: Ja jestem konsekwentny. Nie przyjmiemy nikogo, kto by zagrażał bezpieczeństwu. Nie ma w tym momencie ludzi, o których moglibyśmy powiedzieć, że bezpieczeństwu nie zagrażają.

Już w styczniu oficerowie łącznikowi polscy jakoś weryfikowali w obozach dla uchodźców w Grecji i Włoszech tych, którzy mieli do Polski przyjechać. Co się z tymi oficerami stało i co z tymi, którzy mieli przyjechać?

Oficerowie polscy w ramach Frontexu są w Grecji.

Ale wciąż ich weryfikują?

Nie, zajmują się tymi działaniami, które mają na celu uszczelnienie granicy zewnętrznej Unii Europejskiej. Wysłaliśmy też kontyngent 30 funkcjonariuszy Straży Granicznej do Macedonii.

Ale program relokacji został zawieszony czy zlikwidowany? Z punktu widzenia Polski.

Z punktu widzenia Polski, jeszcze raz to podkreślę - nie ma wśród tych osób ludzi, co do których mielibyśmy 100-procentową pewność, że ich przyjęcie nie budzi zagrożenia. Niestety bardzo wiele z tych osób posługiwało się fałszywymi dokumentami. A więc my nie zrobimy niczego, co by zagroziło bezpieczeństwu Polski i Polaków.

Czyli, rozumiem, perspektywa przyjazdu jakiegokolwiek uchodźcy dzisiaj do Polski jest fantasmagorią?

To nie są uchodźcy.

Tych zweryfikowanych uchodźców.

My pomagamy uchodźcom na miejscu, a więc w Libanie, Turcji, Jordanii.

Więcej na RMF 24.