USA wielokrotnie naruszały prawa obywatelskie i zmagają się z falą przestępczości związanej z bronią palną - oświadczył w czwartek rząd Chin, odpierając zarzuty amerykańskiego Departamentu Stanu, który w raporcie skrytykował Pekin za represjonowanie prawników.

Raport opublikowany przez Radę Państwową (rząd) piętnuje Stany Zjednoczone za spowodowanie ofiar wśród ludności cywilnej w Syrii i Iraku, przypadki stosowania nadmiernej przemocy przez policję oraz podsłuchiwanie rozmów obywateli innych państw, w tym polityków francuskich - pisze oficjalna chińska agencja prasowa Xinhua.

Według agencji Reutera jest to odpowiedź na wtorkowy raport Departamentu Stanu USA, poświęcony przestrzeganiu praw człowieka w 199 krajach świata. Autorzy raportu wytknęli Chinom stosowanie represji wobec prawników i kancelarii prawniczych, które podejmują się spraw uważanych przez władze za niewygodne.

W czwartek władze chińskie oficjalnie usunęły z palestry prominentnego prawnika i obrońcę praw człowieka Pu Zhiqianga. W zeszłym roku został on skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu za zamieszczanie w internecie wpisów, które zdaniem władz podsycały nienawiść na tle etnicznym.

Zapytane o amerykański raport ministerstwo spraw zagranicznych Państwa Środka oświadczyło w czwartek, że upolitycznianie kwestii praw człowieka to "daremna" próba ingerowania w stabilność i rozwój Chin. "Tzw. doroczny raport USA o prawach człowieka wykorzystuje tę sprawę do czynienia nieodpowiedzialnych uwag o polityce wewnętrznej innych krajów" - powiedział rzecznik MSZ Lu Kang na briefingu prasowym.

Prawa człowieka pozostają drażliwą sprawą i źródłem napięć w stosunkach między Chinami i USA, dwiema największymi gospodarkami świata, szczególnie od 1989 roku, gdy Waszyngton nałożył na Pekin sankcje za krwawe spacyfikowanie demonstrantów na placu Tiananmen - przypomina Reuters.

Chiny niezmiennie odrzucają wszelką krytykę w sprawie nieprzestrzegania praw człowieka, wskazując, że standard życia milionów Chińczyków podniósł się znacząco dzięki polityce rządu.