Węgry są przeciwne postulowanemu przez Unię Europejską zrównaniu płac pracowników delegowanych z płacami w krajach gdzie pracują, gdyż byłoby to "nieakceptowalnym obciążeniem konkurencyjnym" dla węgierskich firm - oświadczył w poniedziałek rzecznik rządu.

Również Polska będzie dążyć do zablokowania zaproponowanych przez Komisję Europejską zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych - poinformowały w ubiegłym tygodniu polskie źródła dyplomatyczne w Brukseli.

Propozycja zmiany dyrektywy przyjęta przez KE 8 marca zakłada, że pracownik wysłany przez pracodawcę do innego kraju UE powinien mieć prawo do takiego samego wynagrodzenia, jak pracownik lokalny, a nie tylko do płacy minimalnej. Miałby otrzymywać np. premie czy dodatki przysługujące pracownikom lokalnym. Według propozycji, gdy okres delegowania pracownika przekroczy 2 lata, powinien on być w pełni objęty przez prawo pracy kraju goszczącego.

Komisja tłumaczy swą propozycję koniecznością zapewnienia równej konkurencji na unijnym rynku pracy i usług, a także ochrony przed tzw. dumpingiem socjalnym, o który bogatsze kraje UE oskarżają często usługodawców z krajów biedniejszych, przede wszystkim Europy Środkowej i Wschodniej.

"Planowane (przez KE) posunięcie byłoby dla nas niekorzystne i zagroziłoby utratą pracy dla tysięcy Węgrów, na przykład kierowców ciężarówek w międzynarodowym transporcie drogowym" - powiedział rzecznik węgierskiego rządu.

"Byłoby to nieakceptowalnym obciążeniem konkurencyjnym dla węgierskich spółek" - dodał rzecznik. Jak zaznaczył, również inne państwa Europy Środkowej uważają, że proponowane przez KE zmiany "nie służą ich interesom".(PAP)