Ponownie zapełnił się plac Wiktorii w Atenach, gdzie rozłożyły swoje rzeczy dziesiątki rodzin głównie z Afganistanu. Setki migrantów śpią też na drogach i w porcie w Pireusie. Tam znajdują ich przemytnicy i proponują przeprowadzenie przez granicę.
Jeszcze wczoraj stawki wynosiły od dwóch do trzech tysięcy euro za osobę, dziś wzrosły już do czterech tysięcy. Jak twierdzą migranci, przemytnicy nie są Grekami. Pochodzą z Pakistanu, Afganistanu, Iraku i innych krajów. Uchodźcy tłumaczą, że nie mają już pieniędzy, bo sporo kosztowała ich podróż do Turcji i przedostanie się do Grecji. Większość z nich nie wie, co ma dalej zrobić. Wczoraj dwóch Afgańczyków na placu Wiktorii próbowało odebrać sobie życie. Oświadczyli, że nie są w stanie dłużej wytrzymać takiej sytuacji.
W Grecji utknęło już ponad czternaście tysięcy migrantów. Tylko co siódmy z nich przekracza legalnie granicę grecko - macedońską.