Chaos, chowanie starych twarzy, słabość SLD. Sposób, w jaki jednoczy się lewica, to wielka ściema - ocenił w Polskim Radiu 24 profesor Kazimierz Kik. Według niego, jeśli powstanie koalicja wyborcza, to będzie ona pozbawiona wiarygodności.

Politolog z Uniwersytetu imienia Kochanowskiego w Kielcach zwracał uwagę, że w przeszłości podejmowano już próby jednoczenia lewicy - powstało między innymi ugrupowanie Lewica i Demokraci. Jednak - jego zdaniem - tym razem będzie trudniej, bo najsilniejsza partia - Sojusz Lewicy Demokratycznej - utraciła zaufanie i jakąkolwiek wiarygodność. W związku z tym fundament, na którym ma być budowana jedność lewicy jest słaby i nietrwały.

Mimo to - mówił profesor Kik - przyszła lewicowa koalicja ma szansę dostać się do parlamentu. Politologowi nie podoba się natomiast to, że na czas kampanii wyborczej "chowa się" Leszka Millera i Janusza Palikota, a pokazuje mniej znane twarze - Barbarę Nowacką czy Krzysztofa Gawkowskiego. Zdaniem eksperta, gdy przyjdzie do ostatecznej rozgrywki, to starzy liderzy powrócą. "To jest nieuczciwe (...) to niebezpieczna gra demokracją. Albo tworzymy lewicową koalicję w oparciu o wiarygodne osoby, albo stawiamy na grę personalną" - mówił profesor Kik.

O 11:00 w Warszawie rozpoczęło się spotkanie trzech partii lewicowych - Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Twojego Ruchu oraz Zielonych. Ma na nim zapaść ostateczna decyzja, czy te ugrupowania pójdą razem do październikowych wyborów parlamentarnych.