Sąd w Paryżu wszczął dochodzenie w sprawie oskarżenia żołnierzy francuskich z sił pokojowych o gwałcenie dzieci w Republice Środkowoafrykańskiej. Osobne śledztwo prowadzi ministerstwo obrony narodowej, które - podobnie jak prezydent Hollande - zapowiada surowe kary dla sprawców.

W oficjalnym oświadczeniu trybunału czytamy, iż chodzi o gwałt popełniony na nieletnich chłopcach poniżej piętnastego roku życia i o wykorzystywanie w tym procederze swojej funkcji. Czternastu żołnierzy miałoby gwałcić i molestować seksualnie chłopców, w zamian za drobne pieniądze i za niewielkie ilości jedzenia. Te dramatyczne wydarzenia, o których ze szczegółami doniosła jedna z ofiar, w owym czasie dziewięciolatek, miały miejsce w obozie dla uchodźców, w pobliżu lotniska w stolicy kraju Bangui, gdzie koczowało 15 tysięcy osób. W sprawę zamieszani są także żołnierze z Czadu i Gwinei Równikowej. Pełnili oni służbę pod flagą ONZ, która to organizacja próbowała wszystko zatuszować, tak aby nie wybuchł skandal.

Francuskie ministerstwo obrony oraz tutejszy wymiar sprawiedliwości zostały o wszystkim poinformowane już w lipcu ubiegłego roku, jednak, dopiero po upublicznienie afery przez brytyjski dziennik "The Guardian" nadały sprawie znacznego przyśpieszenia. Francuski resort obrony oraz prezydent Hollande zapowiadają surowe i przykładne kary dla sprawców.