Politycy dostrzegają zaostrzanie się kampanii wyborczej, ale nie wszyscy są temu przeciwni. Prezydent Bronisław Komorowski odniósł się do obchodów piątej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Powiedział, że nastąpił podział na Polskę racjonalną i radykalną, kierującą się negatywnymi emocjami.

Iwona Śledzińska - Katarasińska z PO nie jest zaskoczona taką oceną sytuacji. Dodaje, że wobec braku racjonalnych argumentów Andrzej Duda i PiS uciekają się do pomówień i haków.
Ryszard Czarnecki z PiS uważa, że Bronisław Komorowski, jako historyk, nie powinien przeciwstawiać radykalizmu i racjonalizmu. Podkreślił, że w Polsce często radykałami byli ludzie myślący racjonalnie, którzy dążyli do zmian i walk niepodległościowych.

Stanisław Żelichowski z PSL uważa, że zaostrzanie nastrojów przed wyborami to efekt między innymi polityki prowadzonej przez Rosję. Natomiast Krzysztof Gawkowski z SLD podkreśla, że w kampanii wyborczej brakuje mu merytorycznej dyskusji. Zamiast tego politycy okładają się "bejsbolami politycznymi".
Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja.