Z negatywnym przyjęciem spotkała się we Włoszech propozycja, by muzułmanki pracujące w telewizji publicznej pokazywały się na ekranie w chustach. Wysunął ją prezes jednej z organizacji muzułmanów, powołując się na fakt, że na Półwyspie Apenińskim mieszka ponad półtora miliona wyznawców islamu.

Przeciwko propozycji zaprotestowali przede wszystkim politycy z partii o inspiracji chrześcijańskiej UDC. Jeden z jej liderów Lorenzo Cesa oświadczył wręcz, że jest nią zaszokowany. "Nie rozumiem, w jaki sposób obecność na ekranie dziennikarki w chuście miałaby przekonać widzów telewizji publicznej o pokojowym charakterze islamu, w momencie, gdy pod znakiem zapytania stawiają go tragiczne wydarzenia, jakich dopuszcza się tzw. państwo islamskie" - oświadczył polityk. Według niego nie do pomyślenia jest, aby publiczny nadawca mógł zrealizować postulat obcy z gruntu religijnej tradycji Włoch.

Przewodniczący komisji spraw zagranicznych izby deputowanych Fabrizio Cicchitto uważa, że paradoksem byłoby uprzywilejowanie jednej religii kosztem chrześcijańskiej tradycji, którą telewizja publiczna ma obowiązek pielęgnować.