Zamachowiec z Sydney został zabity. Mężczyzna wcześniej przez kilkanaście godzin przetrzymywał zakładników jednej z kawiarni. To uchodźca z Iranu, Haron Monis oskarżany o udział w morderstwie byłej żony. Był samozwańczym muzułmańskim duchownym.

"To nie był ktoś związany z Państwem Islamskim" - mówi IAR doktor Wojciech Szewko, ekspert do spraw stosunków międzynarodowych. Jego zdaniem wskazywały na to sunnicka flaga i szyicka opaska u zamachowcy.

"To były wyraźne niespójności. Po za tym nie zabił zakładników, a tak działa Państwo Islamskie" - dodaje rozmówca IAR i podkreśla, że policja zawsze decyduje się na szturm w ostateczności.

Doktor Wojciech Szewko podkreśla, że w tym przypadku po raz kolejny mamy do czynienia z innym typem działań. Jak wyjaśnił, był to atak spontaniczny.

Ekspert przypomina, że do ataków na żołnierzy sił koalicji walczącej przeciwko Państwu Islamskiemu i na ich rodziny wzywało samo Państwo.

"To mają być akcje spontaniczne bez wezwania do walki z niewiernymi" - tłumaczy doktor Wojciech Szewko.

Z takim typem zachowań mieliśmy już do czynienia w Hiszpanii i Kanadzie. Zdaniem eksperta, nie ma innej metody obrony przed takimi zamachami jak rozwój wywiadu.