Szef klubu PiS zwrócił się do Ewy Kopacz o usunięcie Radosława Sikorskiego z PO i funkcji marszałka Sejmu. To reakcja na doniesienia tygodnika "Wprost", według których obecny marszałek Sejmu pobrał dziesiątki tysięcy złotych zwrotu kosztów za używanie prywatnego auta do celów służbowych.

Mariusz Błaszczak powiedział na konferencji prasowej, że reakcja premier Kopacz będzie testem dla rządu i PO. Przypomniał, że PiS usunął ze swego klubu posłów, których rozliczenia podróży budziły kontrowersje. Poseł Bartosz Kownacki zapowiedział, że PiS złoży dziś do Prokuratora Generalnego wniosek o zbadanie z urzędu, czy prokuratura Warszawa-Śródmieście słusznie odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie podróży Radosława Sikorskiego.

Według "Wprost", ówczesny szef dyplomacji w 2009 roku z kasy Sejmu pobrał 1245 złotych, ale już rok później kwota urosła do ponad 21 tysięcy złotych. W 2011 roku było już 26,5 tysiąca złotych, w 2012 roku pobrał 19,1 tysięcy złotych. W ubiegłym roku - niecałe 10 tysięcy złotych.

Według tygodnika, łatwo wyliczyć, że w owym 2011 r. Radosław Sikorski przejechał swoim samochodem w celach służbowych 32 tys. km. Wynik imponujący jak na osobę, która większość czasu spędza w Warszawie pod opieką BOR lub w delegacjach zagranicznych. "Wprost" wyliczył, że musiałby w każdy weekend przejeżdżać prawie 600 km i w każde święto 300 km.