Rzeczniczka Marszałka Sejmu sprawę wyjazdów Radosława Sikorskiego uważa za zamkniętą. Na konferencji w Sejmie Małgorzata Ławrowska powiedziała dziennikarzom, że sprawa była wielokrotnie wyjaśniana, a prokuratura po zapoznaniu się ze sprawą odmówiła śledztwa.

Rzeczniczka Sikorskiego dodała, że Radosław Sikorski nie wykorzystał całego przysługującego mu limitu, a kwota 80 tysięcy złotych wymieniona w Tygodniku "Wprost" dotyczy siedmiu lat, co daje średnio tysiąc złotych miesięcznie wydatków na paliwo.

Oświadczenie ws. publikacji Wprost / Inne

"Jest to 1/3 limitu, który przysługiwał ministrowi spraw zgaranicznych na wydatki na podróże prywatnym samochodem w celach poselskich" - podkreśliła rzeczniczka Marszałka.

Małgorzata Ławrowska zaznaczyła, że jako szef dyplomacji Radosław Sikorski zawsze oddzielał swoje obowiązki ministerialne od poselskich, a każda jego podróż z Warszawy do jego okręgu w województwie kujawsko-pomorskim to odległość 700 kilometrów. Dodała, że w sytuacji, gdy minister wypełniał tam obowiązki poselskie, korzystał z samochodu prywatnego i pobierał środki na paliwo.

"Wprost" donosi, że obecny marszałek Sejmu pobrał dziesiątki tysięcy złotych zwrotu kosztów za używanie prywatnego auta do celów służbowych.

Według "Wprost" ówczesny szef dyplomacji w 2009 roku z kasy Sejmu pobrał 1245 złotych, ale już rok później kwota urosła do ponad 21 tysięcy złotych. W 2011 roku było już 26,5 tysiąca złotych, w 2012 roku pobrał 19,1 tysięcy złotych. W ubiegłym roku - niecałe 10 tysięcy złotych.