Bułgarzy głosują w przedterminowych wyborach. Obecny parlament działał zaledwie niecałe półtora roku, a jego kadencja została skrócona po rozpadzie centrolewicowej koalicji. Po dzisiejszym głosowaniu największe szanse na objęcie rządów ma były premier Bojko Borisow i jego prawicowa partia GERB - Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii. Borisov rządził do lutego ubiegłego roku, gdy w wyniku protestów wobec wysokich cen energii elektrycznej niespodziewanie podał się do dymisji. GERB ma za sobą wygraną w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, a według sondaży dystansuje swoich konkurentów i może liczyć na ponad 35 procent głosów.

Wynik głosowania może zaważyć nie tylko na sytuacji w Sofii, ale też na dalszych losach oficjalnie blokowanego w Brukseli, ale wspieranego przez część krajów UE gazociągu South Stream. Borisow zapowiedział, że Bułgaria będzie kontynuować prace nad rosyjską rurą tylko i wyłącznie pod warunkiem zgody na to ze strony Unii. Dotychczas rządząca lewica była zdeterminowana do przeprowadzenia inwestycji nawet wbrew obiekcji Brukseli.

Jeśli GERB zdoła utworzyć koalicję lub zdobędzie samodzielną większość, przed nowym rządem staną trudne zadania walki z powszechną korupcją i kryzysem bankowym. Bułgaria czeka też na reformę sądownictwa, edukacji i państwowej służby zdrowia.