Grozi nam kompromitacja. Tak gość Sygnałów Dnia Joachim Brudziński z PiS skomentował wystąpienie nowej premier dotyczące polskiej polityki zagranicznej. Jego zdaniem, najbliższe dwanaście miesięcy będą okresem wyłącznie podporządkowanym konsolidacji i próbie odzyskania energii wewnątrz obozu rządowego Platformy Obywatelskiej. Będzie to rok stracony pod względem relacji z naszymi sąsiadami oraz pozycji Polski we współczesnym świecie, szczególnie w Europie - uważa poseł PiS.

Gość radiowej Jedynki odniósł się również do decyzji o ulokowaniu w Kancelarii Premiera sekretarza stanu w MSZ Rafała Trzaskowskiego. "Jako wiceminister spraw zagranicznych będzie reprezentował, z pominięciem swojego szefa, relacje Warszawa-Bruksela", uważa Joachim Brudziński. Zastanawia się, jaka zatem rola przypadnie Grzegorzowi Schetynie. "Czy premier Kopacz wyśle go do Mongolii albo do Bantustanu w RPA?" - pyta polityk. Dodaje, że to jaka rola przypadnie nowemu szefowi dyplomacji jest pytaniem konstytucyjnym. Szczególnie, że co rusz "wyłuskiwane są mu poszczególne kompetencje".

Gość Sygnałów Dnia dodał, że Polska, jako państwo sąsiadujące z Ukrainą, na której toczy się regularna wojna, nie może sobie pozwolić na izolacjonizm. Taki izolacjonizm zarzuca Brudziński nowej pani premier. Ewa Kopacz powiedziała w piątek, że w stosunku do Ukrainy polski rząd będzie prowadził politykę spójną z całą Unią Europejską i nie będzie forsował własnego stanowiska. Zachowanie swojego rządu porównała do kobiety, która w momencie zagrożenia nie ryzykuje, ale chroni przede wszystkim swoje dzieci i dom.