Ukraińskie władze są zadowolone z pierwszego raportu holenderskich śledczych na temat katastrofy malezyjskiego samolotu w połowie lipca. Ich zdaniem, potwierdzają one jedynie ukraińskie ustalenia.

Wicepremier Wołodymyr Hrojsman, który z ramienia rządu zajmuje się badaniem katastrofy, podkreśla, że strona ukraińska od początku informowała, że samolot został zestrzelony, jak stwierdzili Holendrzy. Śledczy chcą teraz obejrzeć jeszcze raz miejsce, gdzie leżał wrak samolotu. Wołodymyr Hrojsman przypomniał, że prawie 2 miesiące po tragedii, nie zbadano całego terytorium, na które spadły szczątki. Są sektory, na które separatyści w ogóle nie wpuszczali ekspertów. Wicepremier zapewniał, że ukraińskie władze zrobią wszystko, aby zostały one zbadane. W organizacji prac ma pomóc OBWE.

W opublikowanym wstępnym raporcie holenderskich śledczych z katastrofy czytamy, że malezyjski Boeing został trafiony przez "obiekty z zewnątrz, lecące z ogromną prędkością". Nie znaleziono natomiast dowodów na jakiekolwiek problemy techniczne Boeinga, czy celowe działanie załogi. Ukraińskie władze mają nadzieję, że następne raporty potwierdzą, iż samolot został zestrzelony z dostarczonej terrorystom przez Rosjan wyrzutni rakiet Buk.