Mały jednosilnikowy samolot, który docelowo miał lecieć z Rochester w stanie Nowy Jork do miejscowości Naples na Florydzie, rozbił się u wybrzeży Jamajki. Kontakt z pilotem urwał się, kiedy poprosił on o pozwolenie na lądowanie, bo ma awarię. .

W połowie trasy pilotujący samolot skontaktował się z kontrolą ruchu lotniczego w Statseville w Karolinie Północnej. Poprosił o możliwość lądowania ze względu na problemy techniczne, ale nie mówił, że potrzebuje jakiejkolwiek pomocy. Wówczas całkowicie urwał się z nim kontakt. Maszyna zmieniła kierunek i zaczęła lecieć na południowy - wschód.

W okolicach Florydy eskortowały ją myśliwce USA, do momentu, kiedy nie wleciała w przestrzeń powietrzną Kuby. Tam kontrolę na sytuacją przejęły władze w Hawanie, które ściśle współpracowały z Amerykanami. Jeden z wojskowych pilotów poinformował, że zdołał przez małe okienko zauważyć, iż siedząca za sterami osoba, osunęła się na fotelu. Mogło do tego dojść ze względu na niedotlenienie.

Maszyna rozbiła się u wybrzeży Jamajki. Na miejsce natychmiast skierowano jednostki ratunkowe. Najprawdopodobniej na pokładzie było małżeństwo milionerów: Larry i Jean Glazer. Ich los jest w tej chwili nieznany.