Zamiast rzucać wyzwanie Zachodowi najeżdżając Ukrainę, Władimir Putin powinien zdać sobie sprawę, że i jemu zagraża islamski fundamentalizm. Pisze o tym w dzisiejszym wydaniu rzymski dziennik "La Repubblica".

Naczelny redaktor gazety Ezio Mauro stwierdza, że obserwując z niepokojem poczynania Putina i towarzyszący im wzrost jego popularności w kraju, odkrywamy to, co powinniśmy byli wiedzieć już dawno. To, że "imperialna i imperialistyczna dusza Rosji jest wieczna i niepowstrzymana, nie jest dzieckiem sowieckiej ideologii, lecz ją poprzedza, towarzyszy jej i żyje po jej upadku". "Rosyjski Wschód- pisze włoski komentator- znów podkreśla swoją silną tożsamość oraz terytorialną i polityczną suwerenność, gdy odbierając Ukrainie Krym nie ukrywa zakusów na Kijów i na kraje bałtyckie". "Jak gdyby Moskwa- stwierdza Ezio Mauro- buntowała się przeciwko historii i geografii początku stulecia".

Jego zdaniem. także Władimir Putin powinien zastanowić się nad islamskim wyzwaniem, zadając sobie pytanie: "komu bije dzwon?", na przykład po lekturze znajdującego się w archiwach Kremla listu ajatollaha Chomeiniego do ostatniego sekretarza KPZR ze stycznia 1989 roku, w którym czytamy: jest jasne jak słońce, że spadkobiercą Rosji będzie islam.