Izrael ma nowego prezydenta. W czasie ceremonii w Knesecie zaprzysiężono na to stanowisko 74-letniego Re’uwena Riwlina. Zastąpił on odchodzącego na emeryturę 90-letniego Szimona Peresa. Wszystko to dzieje się w czasie najpoważniejszego od lat kryzysu na terenach izraelsko-palestyńskich.

Jak relacjonuje z Aszkelonu w Izraelu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, zaprzysiężenie nowego prezydenta nastąpiło w czasie trwającej od ponad dwóch tygodni wojny w Gazie i równocześnie z wybuchem nowych palestyńskich zamieszek na Zachodnim Brzegu. Z powodu konfliktu w Gazie ceremonię ograniczono do minimum, odwołano też tradycyjne przyjęcie. Uroczystość zbojkotowali arabscy parlamentarzyści z Knessetu. Re’uwen Riwlin jest dziesiątym prezydentem państwa Izrael. Wywodzi się z prawicowej partii Likud, a w przeszłości był między innymi przewodniczącym Knesetu, czyli izraelskiego parlamentu. Jest politykiem zaangażowanym w walkę o prawa mniejszości, choć równocześnie sprzeciwia się powstaniu państwa palestyńskiego i jest zwolennikiem izraelskiego osadnictwa na Zachodnim Brzegu.

Stanowisko prezydenta w Izraelu jest czysto ceremonialne, ale nowemu prezydentowi jest znacznie bliżej do prawicowego premiera Benjamina Netanjahu niż poprzednikowi Szimonowi Peresowi. Z tego powodu niektórzy eksperci twierdzą, że teraz premierowi łatwiej będzie forsować niektóre decyzje, które wymagały zgody prezydenta. Odchodzący prezydent Szimon Peres zapowiedział, że obejmie stanowisko szefa jednej z organizacji walczącej o pokój na Bliskim Wschodzie. 90-letni Peres jest jednym z najbardziej znanych izraelskich polityków. Z funkcji prezydenta ustąpił po upływie dwóch kadencji.