Paweł Kowal krytykuje politykę Europy Zachodniej wobec Rosji. Jego zdaniem zmarnowano czas bezpośrednio po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu, by wywrzeć presję na Moskwę w sprawie wschodniej Ukrainy.

Polityk Polski Razem mówił w radiowej Trójce, że powodów takiego zachowania europejskich polityków jest kilka. Boją się wojny, zdziecinnieli, bo myślą, że przez kilka lat można prześlizgnąć się przez swój urząd nie podejmując żadnych decyzji - wymienia polityk.

Paweł Kowal uważa, że uleganie Putinowi prowadzi w ślepy zaułek. Trzeba zrozumieć, że pomiędzy wzywaniem do wojny, a siedzeniem cicho pod pierzyną jest jeszcze odstraszanie - mówi Kowal. Jeżeli nie pokażemy, że nie jesteśmy w stanie się zmobilizować i zadbać o interesy swoich obywateli, to Putin się nie zatrzyma.

Kluczowa była reakcja świata w pierwszych godzinach po zestrzeleniu samolotu - podkreśla polityk. W ciągu kilku pierwszych godzin należało bardzo zdecydowanie postawić swoje warunki. Tak jak po katastrofie smoleńskiej widać było, że Putin czeka na reakcję. Skoro reakcji nie było, to sprawa została stracona. Zamiast zażądania od Rosji odcięcia się od separatystów, zaproponowano usankcjonowanie status quo.

Ciała ofiar katastrofy malezyjskiego boeinga dopiero dziś dotrą do Holandii samolotami transportowymi. Przez pierwsze dni dostęp do miejsca, gdzie spadł zestrzelony samolot był utrudniony z powodu rebeliantów, którzy opanowali część wschodniej Ukrainy.