- Zostaje się ministrem z woli premiera i kończy się pracę z woli premiera. Nie będę komentował jego przyszłych decyzji - mówił w Poranku Radia TOK FM Bartłomiej Sienkiewicz pytany o swą polityczną przyszłość.

Jeszcze miesiąc temu, tuz po ujawnieniu pierwszych "taśm Wprost", utrzymywał, że już jej nie ma. Dziś dystansuje się od tego stwierdzenia. - U nas jak się coś dzieje, natychmiast woła się o głowy do ścięcia, a nie poprawia się państwa - ubolewał.

- Te słowa stwierdzają fakty. Nie byłem przedtem politykiem, co mi nie przeszkadzało pracować dla państwa i potem pewnie też nie będę politykiem, a być może nadal będę pracował dla państwa. Mój status nie jest polityczny, nie jestem członkiem PO - przekonywał Sienkiewicz. - W środku afery było oczywiste, że kariery politycznej w PO pewnie nie zrobię. Ale nie miało to nic wspólnego z rezygnacją - zastrzegł.

Minister wskazywał, że w kwestii samych podsłuchów nie ma sobie nic do zarzucenia. - Wszelkie procedury z mojej strony w tej sprawie zostały dopełnione. Jeśli one się okazały niewystarczające, trzeba zmienić procedury - stwierdził.

Jak zapowiedział minister spraw wewnętrznych, gruntownej reformy służb specjalnych nie będzie: "Nie chodzi o rewolucję, ale też nie jest to kosmetyka". - Kolejne ekipy zawsze marzyły, aby robić głębokie reformy służb, z perspektywy czasu można powiedzieć, że im głębsza rewolucja, tym mniej służyło to bezpieczeństwu państwa - dodał.