Posłowie opozycji krytykują premiera za to, że mówiąc o aferze podsłuchowej, winą obarcza głównie nagrywających. Zdaniem gości Trójki, rząd bagatelizuje wątki, które poznaliśmy z publikacji "Wprost". Koalicja tłumaczy, że cała sprawa może mieć szeroki, międzynarodowy wymiar.

Poseł PO Andrzej Halicki uważa, że jest zbyt wcześnie, by wydawać w tej sprawie zdecydowane osądy. Jednak - jak podkreślał w Programie Trzecim Polskiego Radia - cały proceder nagrywania był zorganizowany profesjonalnie. W jego ocenie, mało prawdopodobne, by stali za tym jedynie kelnerzy, z restauracji, w których nagrywano polityków.

Doradca prezydenta Jan Lityński jest przekonany, że premier słusznie przeprosił w Sejmie za niewłaściwe słownictwo, które pada na nagraniach. Dodał, że aferę trzeba dokładnie wyjaśnić. Jednak w ocenie Lityńskiego, należy pamiętać, że każdy ma prawo do prywatnych rozmów.

Zdaniem Włodzimierza Czarzastego z SLD, ekipa Donalda Tuska stara się zrzucić winę na obce siły, zamiast wyjaśnić niektóre wątki z nagrań. Wątek rosyjski to, w ocenie polityka Sojuszu, propaganda. Z kolei wniosek o wotum zaufania, z którym wystąpił premier, Czarzasty nazwał mądrym posunięciem. W ten sposób bowiem szef rządu dał sobie czas na wyjaśnienie afery.

Rzecznik Twojego Ruchu Andrzej Rozenek uważa, że reakcja rządu na taśmy to próba odwrócenia uwagi od sedna sprawy. Jak zaznaczył, najważniejsze jest to, co mówią nagrani politycy, a nie kto ich nagrywał. Jak podkreślał w Salonie Politycznym Trójki, ujawnione przez "Wprost" rozmowy to materiał na trzy komisje śledcze. Chodzi o sprawę gazoportu, Amber Gold i nieprzestrzegania procedur przez ministrów. Zdaniem posła, premier miał informacje o nieprawidłowościach, ale nie poinformował organów ścigania.

Poseł PiS Joachim Brudziński podkreśla, że wyjaśnienia premiera w sprawie taśm są kuriozalne. Jak mówił polityk, dla wszystkich którzy słuchali wystąpienia Tuska w Sejmie, jest oczywistym, że albo ta ekipa oderwała się od rzeczywistości albo ma nadzieję, iż da się aferę zamieść pod dywan. Dlatego też Prawo i Sprawiedliwość apeluje do innych partii opozycyjnych o poparcie wniosku o konstruktywne wotum nieufności.

Europoseł PSL Jarosław Kalinowski przyznaje, że sprawa nagrań czołowych polityków bardzo negatywnie odbije się na polskiej scenie politycznej. W jego ocenie zniechęci to i tak już rozczarowanych Polaków do udziału w wyborach.

W środę, rząd uzyskał w Sejmie wotum zaufania większością głosów PO i PSL. Premier zwrócił się o nie do posłów po przedstawieniu informacji na temat nielegalnych nagrań z warszawskich restauracji, opublikowanych przez "Wprost". Ujawniono między innymi rozmowy szefa NBP Marka Belki z szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem oraz szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego z byłym ministrem finansów Jackiem Rostowskim.