Jacek Sasin i Tomasz Nałęcz w Radiu ZET starli się o zaproszenie dla Piotra Dudy, lidera „Solidarności”, na obchody 25. rocznicy wyborów 4 czerwca, które poseł PiS nazwał „świstkiem”. – Ta nieobecność pokazuje, że te obchody zostały zaplanowane jako obchody w ramach establishmentu. Miało nie być nikogo, kto nie pasuje, a dzisiejsza „Solidarność” nie pasuje rządzącym – mówił Sasin.

Parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości ocenił, że bez „Solidarności” nie byłoby wyborów 4 czerwca, więc związek zawodowy powinien zostać włączony w obchody. – Piotr Duda powinien być nie gościem, ale gospodarzem. Powinien mieć możliwość zabrania głosu w imieniu tych, którzy walczyli – mówił Sasin

Monika Olejnik przypomniała, że głosu nie zabrał nawet Lech Wałęsa. – Wałęsa nie jest dziś szefem „Solidarności”, to Piotr Duda reprezentuje tę spuściznę związku zawodowego, który doprowadził do upadku komuny w Polsce – odpowiedział Sasin.

Nałęcz: Następnym razem wyślemy Dudzie takie zaproszenie jak królowi Belgów

Na słowa posła PiS odpowiedział Tomasz Nałęcz, doradca w Kancelarii Prezydenta, która była organizatorem obchodów. - Piotr Duda dostał takie samo zaproszenie jak każdy. Na kartoniku dla Donalda Tuska nie było napisane „prezes rady ministrów Donald Tusk”, tylko „pan Donald Tusk”. Były wyjątki od tej reguły, tak, na przykład król Belgów dostał zaproszenie „jego wysokość król Belgów”. Może następnym razem trzeba wpisać pana Dudę na ten rozdzielnik i wtedy będzie wszystko w porządku – mówił Nałęcz.

Profesor dodał, że „Solidarność była obecna jak diabli na tych obchodach”. – Był Lech Wałęsa, historyczny lider „S”. Może w zgiełku kampanii pan nie zauważył, że kilka tygodni temu Lech Wałęsa zapowiedział, że wraca do „Solidarności” – przypomniał Nałęcz.

Żelichowski: „Kaczyńskiemu należało się, żeby uścisnęli mu rękę Obama, Wałęsa i Komorowski”.

Nałęcz podkreślił, że bardzo żałuje, że na obchodach nie mogło być Lecha Kaczyńskiego, a nie było Jarosława Kaczyńskiego. – Obaj byli bardzo aktywni w 1989 roku. Za to wszystko, co Jarosław Kaczyński zrobił w ’89 roku, tam powinien na niego czekać wielki fotel. I czekał – stwierdził Nałęcz.

Podobnie nieobecność lidera PiS skomentował Stanisław Żelichowski. - Żałuję, że Jarosław Kaczyński był chory, bo był jednym z twórców Okrągłego Stołu i Magdalenki, więc należało mu się, żeby te splendory na niego spłynęły. Żeby uścisnęli mu rękę Barack Obama, Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski – stwierdził poseł PSL.

Jacek Sasin stwierdził, że obserwując polską debatę publczną dochodzi do wniosku, że „nie tylko on uważa, że najważniejszym politykiem w Polsce jest Jarosław Kaczyński”. – W niektórych mediach to była główna wiadomość. Nie to, co mówił Obama, nie to, co mówił Komorowski, ale to, że nie było Kaczyńskiego – stwierdził Sasin.

Źródło: "7 Dzień Tygodnia"