Jak tłumaczy swoją dymisję w rozmowie z Polskim Radiem RDC sam Dąbrowski, nie chciał być obciążeniem dla prezydent Gronkiewicz-Waltz, a w obliczu "nieustających ataków medialnych" tak właśnie się czuł. Mimo dymisji Dąbrowski stanowczo odrzucił stawiane mu zarzuty.
Dąbrowski zrezygnował ze stanowiska po dzisiejszym spotkaniu z Hanną Gronkiewicz-Waltz, która odbyła się po wstępnych wynikach kontroli w dzielnicy Bemowo. Zlecił ją ratusz pod wpływem oskarżeń wysuwanych pod adresem wiceprezydenta przez byłego wiceburmistrza Bemowa Pawła Bujskiego, do niedawna bliskiego współpracownika Dąbrowskiego.
Bujski stracił stanowisko 9 kwietnia i tego samego dnia wydał pięciostronnicowe oświadczenie, w którym wysunął szereg zarzutów przeciwko Dąbrowskiemu, do czerwca 2013 roku burmistrzowi Bemowa, i jego następcy Albertowi Stomie - donosi Gazeta.pl. W swoim oświadczeniu Bujski zarzucił Dąbrowskiemu i Stomie między innymi podpisywanie fikcyjnych umów cywilnoprawnych (na spore sumy) i mobbing wobec pracowników. Według byłego wiceburmistrza Bemowa, Dąbrowski nadal rządzi Bemowem, i to, jak pisze Gazeta.pl, niczym prywatnym folwarkiem - podobno jeździ nawet służbowym samochodem burmistrza.
10 kwietnia Hanna Gronkiewicz-Waltz wysłała do bemowskiego ratusza kontrolerów. Rzecznik prezydent Warszawy Bartosz Milczarczyk powiedział IAR, że bez względu na wyniki kontroli, dymisja w tej sytuacji była konieczna. Zaznaczył, że pierwsze ustalenia nie potwierdzają, że działania Dąbrowskiego były sprzeczne z prawem. Dodał jednak, że były wiceprezydent nie dotrzymał standardów obowiązujących urzędnika samorządowego.
Prezydent Warszawy nie wyznaczyła następcy Jarosława Dąbrowskiego. Jego kompetencje będą przejęte przez innych pracowników ratusza.