- Jarosław Kaczyński nie ma innego pomysłu na politykę i dlatego brnie, z uporem godnym lepszej sprawy, w teorie trotylowo-bombowo-zamachowe – powiedział Donald Tusk w Radiu ZET. Dodał, że ze względu na osobistą tragedię traktowano liderów PiS „jak dzieci specjalnej troski”, ale czas tej ochrony się kończy. - Ta obsesja to jest cyniczny plan liderów PiS na utrzymanie mobilizacji elektoratu, dość paskudne działanie – stwierdził premier.

- Jeżeli można mówić o "zbrodni smoleńskiej", to jest to zbrodnia Macierewicza i Kaczyńskiego na zdrowiu psychicznym polskiego narodu – stwierdził Tusk.

Dodał, że najtrudniejsze w tej sprawie jest to, że rozmiar tragedii nie pozwala wyśmiać działań Kaczyńskiego i Macierewicza. - To już przekroczyło granice groteski politycznej, ale przecież trudno się z tego śmiać – dodał Tusk. Kolejne teorie na temat katastrofy nawał „coraz bardziej dziwacznymi”. – Eksperci krok po kroku dyskredytują te absurdy, które rodzą się w komisji Macierewicza. Można by już książkę napisać o tych absurdalnych pomysłach - stwierdził.

"Kaczyński chyba nie wierzy, że przybijam żółwiki z Putinem w obecności kamer. Jeśli uważa mnie za zbrodniarza, to nie za idiotę"

Skomentował również zdjęcie, które Prawo i Sprawiedliwość pokazuje jako dowód na to, że Tusk zaplanował zamach z Putinem. - Insynuowanie, że ktoś tam miał uśmiech na twarzy jest tak obrzydliwe, że aż trudno to komentować. W sumie, jeśli ludzie tacy jak Kaczyński i Macierewicz uznają mnie za człowieka, który ponosi odpowiedzialność za to, co wydarzyło się w Smoleńsku, to chyba nie wierzą w to, że przybijam "żółwiki" z Putinem i demonstruję swoją radość w obecności kamer. Jeśli uważają mnie za zbrodniarza, to z całą pewnością nie uważają mnie za idiotę - podsumował premier.

„Nie wyślę polskiego wojska po czarne skrzynki i wrak”

Premier bardzo ostro skrytykował działanie Rosji w sprawie katastrofy smoleńskiej. - Nie wyślę polskiego wojska po czarne skrzynki i po wrak. To, że Rosja nie wykazuje dobrej woli, to jest od dłuższego czasu dość oczywiste – stwierdził. Dodał, że „Rosjanie nie są zainteresowani zakończeniem śledztwa”, ponieważ wynikałoby z niego, że Rosja ponosi część odpowiedzialności za katastrofę. Wśród czynników wymienił bałagan na lotnisku i działania tych, którzy „odpowiadali za stan lotniska w Smoleńsku”, w tym pracę kontrolerów.

- To, co ustaliła i komisja Millera i polska prokuratura, jest nie do zaakceptowania dla Rosji, szczególnie tej Rosji, która ma tak poważne kompleksy i nie chce w żaden sposób i nigdy przyznać się do jakiejś własnej słabości, czy do własnej winy – dodał premier. Podkreślił, że jako polski premier odpowiada za działania „polskich instytucji, nie rosyjskich”, a do polskich władz, w jego ocenie, nie można sformułować zastrzeżeń.