Pod krymskim parlamentem trwają mitingi lojalnych wobec Kijowa Tatarów krymskich , ale też rosyjskich separatystów. Sytuacja jest napięta mimo oświadczenia szefa parlamentu Krymskiej Republiki Autonomicznej, że nie będzie rozpatrywana kwestia separatyzmu.

Pod Radą Najwyższą Krymu zgromadziło się około 10 tysięcy osób. Trwają tam dwa wrogo do siebie nastawione protesty. Jeden - zorganizowany przez krymskich Tatarów - domaga się przerwania obrad parlamentu, gdyż jak podejrzewają, parlament dąży do oderwania Krymu od Ukrainy. Kila tysięcy tatarów skanduje „Krym to Ukraina”. Tatarski Medżilis ogłosił lojalność wobec nowych władz w Kijowie. Naprzeciw nich zgromadzili się zwolennicy separatyzmu. Krzyczą „Rosja!” i „Krym jest Rosyjski.” Chociaż z początku to Tatarzy dominowali pod parlamentem, jednak zwolenników separatyzmu wciąż przybywa.

Dwa protesty rozdziela kordon milicji. Sytuacja na Krymie uległa napięciu, kiedy to wczoraj szef miejscowego parlamentu Władimir Konstantinow obiecał przedstawicielom rosyjskich separatystów, że zwoła sesję, na której rozpatrzona ma być aktualna sytuacja na Krymie i całej Ukrainie. Pod wpływem wydarzeń pod parlamentem szef krymskiej Rady Najwyższej oświadczył jednak dzisiaj, że nie będzie żadnych decyzji o wyjściu Krymu z Ukrainy. Jednak to nie uspokaja zgromadzonych.