Początkowo podejrzanemu zarzucano niegospodarność i wyrządzenie szkody nie mniejszej niż 250 tys. zł. Na początku września prokuratura wydała jednak postanowienie o zmianie zarzutów i ich zaostrzeniu - tłumaczy rzecznik prokuratury. "W akcie oskarżenia śledczy zarzucają mu popełnienie przestępstwa przywłaszczenia mienia w kwocie ponad 413 tysięcy złotych. Zarzucają mu również że środki przeznaczył na własne, prywatne cele" - powiedział IAR Przemysław Nowak.
O tym, że szef Fundacji sprzeniewierzył pieniądze od darczyńców, nie rozliczał się z dofinansowania z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, a także nie odprowadzał składek do ZUS od pensji pracowników, co spowodowało, że ZUS zajął konto fundacji - poinformował jako pierwszy tygodnik Wprost.
Jako świadkowie w sprawie udzielania dotacji oraz przekazywania środków finansowych zostali przesłuchani przedstawiciele m.in. Biura Rzecznika Praw Dziecka, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz prywatnych podmiotów, jak również pracownicy fundacji.
Oskarżony nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Złożył obszerne wyjaśnienia, które zdaniem śledczych nie znajdują potwierdzenia w zgromadzonym materiale dowodowym.