Rosyjskie służby graniczne zatrzymały pracownika Uniwersytetu Gdańskiego. Tomaszowi Dziemiańczukowi i 26 ekologom z organizacji Greenpeace zarzucono terroryzm oraz prowadzenie nielegalnej działalności naukowo badawczej.

Do zatrzymania doszło wczoraj wieczorem na Morzu Barentsa. Rosyjska straż graniczna, wykorzystując śmigłowiec wtargnęła na pokład statku „Arctic Sunrise.

Znajdujący się na pokładzie działacze Greenepace prowadzili akcję protestacyjną przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w tym rejonie Arktyki. W opinii ekologów platforma wiertnicza Gazpromu nie jest odpowiednio zabezpieczona przed uszkodzeniami. „Wyciek ropy miałby katastrofalne skutki dla środowiska” - przekonują. W środę dwóm ekologom z Greenepace udało się wdrapać na platformę „Prirazłomnaja”. Zostali ściągnięci z niej siłą i zatrzymani. Aby uniemożliwić kolejne tego typu akcje straż graniczna zajęła statek - bazę i wzięła do aresztu kapitana oraz 27 ekologów z 18 krajów, w tym Polaka. „Na razie nie mamy kontaktu z naszym obywatelem” - poinformował wicekonsul z Sankt Petersburga Wojciech Cholewiński

. Statek z zatrzymanymi ekologami jest obecnie holowany do Murmańska, gdzie na działaczy Greenpeace czekają prokuratorzy z Komitetu Śledczego.