Opanowany w Arktyce przez rosyjską straż graniczną statek "Arctic Sunrise" organizacji Greenpeace zmierza do rosyjskiego portu w Murmańsku. Wśród międzynarodowej załogi jest Polak, Tomasz Dziemańczyk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego - potwierdza w rozmowie z IAR Wojciech Cholewiński, polski wicekonsul z Sankt Petersburga.

Wicekonsul poinformował on, że placówka próbowała skontaktować się z Polakiem telefonicznie, ale jego aparat nie odpowiada. Przedstawicielstwo Greenpeace'u w Moskwie twierdzi, że obecnie nie ma kontaktu z załogą "Arctic Sunrise".

Cholewiński dodał, że członkom załogi statku najprawdopodobniej nic złego się nie stało, są cali i zdrowi. Zastrzega, że konsulat nie posiada żadnych oficjalnych informacji na temat zatrzymania statku - do placówki nie wpłynęły żadne listy czy komunikaty w tej sprawie. Konsulat opiera się na doniesieniach medialnych oraz wymianie informacji z organizacją Greenpeace.

Wczoraj wieczorem na pokładzie statku - jak podają między innymi skandynawskie media, został wysadzony desant rosyjskich funkcjonariuszy straży granicznej z helikoptera. Przejęli oni dowodzenie statku i zatrzymali 28-osobową załogę, w której są też kobiety. Działaczy Greenpeace'u poinformowano, że będą odpowiadać za akty terroru. Z kolei rosyjskie media piszą, że na statku znaleziono broń.

Aktywiści zorganizowali akcję protestacyjną przeciwko prowadzonym przez rosyjską spółkę Gazprom na Morzu Barentsa podmorskim wierceniom w poszukiwaniu ropy i gazu. W ramach tej akcji cztery osoby próbowały dostać się na rosyjską platformę wiertniczą "Prirazłomnaja". Dwie zostały zatrzymane, dwie wycofały się pod strumieniami lodowatej wody kierowanymi na nich przez załogę platformy.

"Arctic Sunrise" pływa pod banderą holenderską.