Prezydent Assad uważa, że Stany Zjednoczone, Francja i Wielka Brytania od samego początku kryzysu chciały interweniować w Syrii, jednak sprawy przyjęły inny obrót. Jego zdaniem, wydarzenia w Syrii nie są rewolucją narodową ani efektem dążenia do reform, lecz terroryzmem. Assad zarzucił Arabii Saudyjskiej, Turcji i Katarowi wspieranie syryjskich rebeliantów. Podkreślił, że władze w Damaszku otrzymują wsparcie ze strony Chin, Rosji oraz Iranu.

Prezydent Assad nazwał "nonsensem" stwierdzenia, że syryjska armia użyła broni chemicznej przeciwko powstańcom. Podkreślił, że w rejonie, gdzie miało dojść do ataku chemicznego, nie ma dokładnej granicy linii frontu. "Czy państwo może używać chemicznej substancji lub innej broni masowego rażenia w miejscach koncentracji swoich wojsk? To jest sprzeczne z elementarną logiką" - powiedział syryjski przywódca.