Ukraińska prawicowa partia Swoboda skrytykowała uchwałę Sejmu. Nacjonalistów oburzyło określenie rzezi wołyńskiej mianem „czystki etnicznej o znamionach ludobójstwa”.

Najostrzej uchwałę ocenił szef wołyńskiego ośrodka Swobody, deputowany Rady Najwyższej, Anatolij Witiw. W swoim oświadczeniu Polskę określa mianem „najeźdźcy”, „okupanta”, o „neoimperialistycznych ambicjach”. Jego zdaniem, w Warszawie mamy do czynienia z antyukraińską histerią, a prawda jest fałszowana.

Rozmówca Polskiego Radia podkreślił, że na rzeź wołyńską nie można patrzeć bez historycznego kontekstu tych wydarzeń. Stara się on uzasadnić zbrodnie nacjonalistów i wspierającej ich ludności cywilnej polityką polskich władz przedwojennych, między innymi, represjami, likwidacją ukraińskich szkół oraz burzeniem cerkwi prawosławnych w latach 30. "Ukraińcy bronili się na swoich etnicznych terytoriach" - twierdzi.

Witiw nie chciał odpowiedzieć na pytanie, jak uchwała Sejmu wpłynie na przebieg niedzielnej wizyty Bronisława Komorowskiego w Łucku. Zapowiedział tylko, że Swoboda podejmie „odpowiednie działania”.

Inny deputowany tego ugrupowania, Jurij Syrotiuk, powiedział, że jego partia przygotowuje „cywilizowaną, polityczną odpowiedź”, a w przyszłym roku na Ukrainie powinna zostać uczczona pamięć Ukraińców zabitych w okolicach Chełma w 1944 roku. Chodzi tu zapewne o ofiary akcji odwetowych polskiego podziemia.

Zdaniem Jurija Syrotiuka, polscy politycy zniszczyli dobre stosunki Warszawy i Kijowa, a obecnie przyjaźnią się oni z antyukraińskimi działaczami Partii Regionów, na przykład, deputowanym Wadymem Kolesniczenką, znanym ze swoich prorosyjskich poglądów. „Wszystko, co można było popsuć, Polacy popsuli” - konstatuje Jurij Syrotiuk.