Dziś władze ogłosiły, że przed dwoma tygodniami pod gruzami na przedmieściach Dhaki zginęły 803 osoby. Ofiar będzie prawdopodobnie więcej. Straż pożarna i wojsko cały czas przeszukują miejsce tragedii. Na razie przeszukano 70 procent terenu. Ekipy ciągle nie dotarły do najniższych kondygnacji. W dniu tragedii w dziewięciopiętrowym budynku, mieszczącym między innymi szwalnie i centrum handlowe, pracowało ponad 3 tysiące osób. Do tej pory uratowano ponad 2400.
Ze względów bezpieczeństwa władze Bangladeszu postanowiły zamknąć 18 szwalni w kraju, w tym 16 w Dhace. Minister tekstyliów poinformował, że zakłady - nawet te uznawane za najlepsze - często nie stosowały się do przepisów prawa budowlanego. Podobnie było w przypadku tragedii z 24. kwietnia. Doszło prawdopodobnie do awarii czterech generatorów prądu, znajdujących się na dachu.
Do tej pory aresztowano dwanaście osób, w tym właściciela budynku. Bangladesz to drugi co do wielkości eksporter odzieży na świecie. Aż 40 procent pracowników tego przemysłu pracuje właśnie w tym kraju.