We wznowionym śledztwie w sprawie organizacji lotów do Smoleńska w kwietniu 2010 roku za pokrzywdzonych może zostać uznanych nawet ponad 300 osób. Chodzi o pasażerów maszyny, którą leciał premier 7 kwietnia oraz rodziny ofiar katastrofy z 10 kwietnia. Zdaniem prokuratury, wydłuży to znacznie śledztwo.

"Tłumaczenie prokuratury (...) nie przystaje do demokratycznego państwa. Pokrzywdzony to taka sama strona postępowania jak podejrzany czy oskarżony, co więcej - strona słabsza"- mówi "Naszemu Dziennikowi" mecenas Bartosz Kownacki, reprezentujący kilka rodzin smoleńskich. Jego zdaniem, gdyby prokuratura właściwie od początku prowadziła tę sprawę, to na pewno nadałaby status pokrzywdzonych tym osobom, to by przyspieszyło postępowanie.

To właśnie uchylenie postępowania spowodowało, że śledztwo się wydłuży. Śledztwo zostało umorzone w czerwcu ubiegłego roku, jednak po zażaleniu złożonym przez pełnomocnika Jarosława Kaczyńskiego, sąd w marcu nakazał je wznowić. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście zarzucił prokuraturze niedopuszczenie nikogo jako pokrzywdzonych, mimo składanych wniosków.

Także mecenas Piotr Pszczółkowski - jak podkreśla 'Nasz Dziennik", uważa, że należy dodatkowe strony w śledztwie traktować jako pomoc, a nie przeszkodę.