"Czymże jest państwo? Państwo w osobie ministra finansów jest aparatem przemocy, zabierają nam uczciwie zarobione pieniądze. Zachowują się, jak regularny złodziej, który uderzy młotkiem w głowę, jak mu się nie odda pieniędzy. To taka paralela. Minister finansów, który ciągle wyciąga łapy po moje pieniądze, literalnie włamał się do mojego domu i chciał jeszcze coś zabierać, a ja go zastrzeliłem w samoobronie, żeby ratować dobytek" - powiedział w wywiadzie dla TVP Info Kazik Staszewski.

W wywiadzie udzielonym stacji TVP Info Kazik Staszewski opowiedział m.in. o najnowszym albumie zespołu Kult (premiera "Prosto" już 13 maja) oraz o swoich poglądach politycznych.

Muzyk mówił m.in. o tym, że nie chodzi i na razie nie będzie chodził na wybory. Wynika to przede wszystkim z tego, że za dużo razy się zawiódł i nie ma na kogo głosować: "Za dużo razy już się rozczarowałem. To co ja muszę zrobić, to zapłacić podatki. Nie ma obowiązku chodzenia na wybory i absurdem jest mówienie o takim obowiązku. Zwłaszcza, gdy nie ma na horyzoncie nikogo, komu można zaufać, kto miałby jakąś wizję państwa. Teraz jest dokładnie tak, jak to lud określa: chodzi o dorwanie się do koryta i zdobycie jak najwięcej synekur dla swoich popleczników. (...) Zgadzam się z Rafałem Ziemkiewiczem, który swojego czasu celnie to ujął, że spór między PO a PiS, to spór między mafią a sektą i, że przed taką alternatywą stawia Polaków nasz system polityczny. Wymagają od ciebie deklaracji czy jesteś z sekty, czy jesteś z mafii, a ja nie chcę się tak deklarować."

Parę lat temu Kazik nie ukrywał swojej sympatii do Janusza Korwin-Mikkego. Dziś pytany o lider Kongresu Nowej Prawicy też mówi o rozczarowaniu: "Korwin-Mikke mnie rozczarował kilka razy swoim cynizmem. Zresztą jest jedynym politykiem, który był u mnie w domu. Namawiał mnie do startu z ramienia UPR-u, bo jeszcze wtedy zdarzało mi się coś pozytywnego na ich temat powiedzieć. Powiedziałem mu, że gdybym miał dwa życia, to może bym się zdecydował, a że mam jedno, to nie chcę zamieniać inteligentnych kolegów z poczuciem humoru, na parlamentarzystów, ludzi, którym wcześniej w niczym się nie powiodło i poszli w politykę. A on mówi: „Zrobimy tak, pan wejdziesz z pierwszego miejsca, potem pan zrezygnuje i wejdzie kolejny, ten co był za panem”. Poruszył mnie taki cynizm. A jedna z jego ostatnich wypowiedzi, o niepełnosprawnych, była wręcz ohydna ."

Lewa strona sceny politycznej całkowicie Kazika nie interesuje: "cynizm Palikota go poraża" tak samo jak "ślinienie się Leszka Millera do tego, aby być jeszcze premierem, a którego rządy "były bodajże największą tragedią tego kraju".

Muzyk nadal darzy symaptią Lecha Kaczyńskiego. Uważa go za najlepszego prezydenta III RP, chociaż podkreśla, że poprzednicy nie zawiesili wysoko poprzeczki. Obecnego prezydenta Kazik nazywa "takim nasz Bronekiem"..